Skoda Karoq to kompaktowy, miejski SUV, za pomocą którego Skoda wprowadza do swojej oferty nowe technologie — cyfrowe zegary czy nowy silnik benzynowy. Jak się nim jeździ? Mieliśmy okazję to sprawdzić podczas pierwszych jazd testowych.
Trwająca moda na SUV’y nie omija również Skody — po dużym, 7‑osobowym modelu Kodiaq czeska marka atakuje segment mniejszych, kompaktowych SUV’ów. Czy młodszy Karoq powtórzy sukces większego brata? Aby się o tym przekonać, Skoda zaprosiła nas na Sycylię.
Pamiętacie, jak będąc na testach Renault w Finlandii, zaraz po wylądowaniu na miejscu zaczepiłem miejscowych, że jest zimno po czym usłyszałem: “nie, akurat dzisiaj jest ciepło”? No to w trakcie testów ze Skodą na Sycylii spotkała mnie dokładnie odwrotna sytuacja. Wylatując z Polski w kurtce, w Palermo wystarczał krótki rękawek. Zachwycony tym faktem stwierdziłem:
- “Ale tutaj przyjemnie i ciepło.”
- “Ależ nie, dzisiaj jest zimno i wietrznie.” — odparła jedna z dam obsługujących wydawanie aut prasowych na lotnisku.
Jak widać punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia, a raczej zamieszkania. W październiku na Sycylii jest już dawno po sezonie, przez co wyspa wydaje się opuszczona. Sklepy pozamykane, hotele opustoszałe. Ale dla nas ponad 20 stopni ciepła to nadal lato, prawda?
Niedźwiadek zwiastujący wiosnę
Zazwyczaj to skowronek przepowiada nadejście wiosny, ale w przypadku Skody to właśnie Karoq jest zapowiedzią nowości i pewnych zmian. Dlaczego niedźwiadek? To przecież młodszy brat Kodiaqa, którego imię pochodzi od niedźwiedzia.
Naprawdę dużą moim zdaniem i faktycznie zauważalną dla każdego kierowcy zmianą jest wprowadzenie cyfrowego zestawu wskaźników, który zastępuje tradycyjne, analogowe zegary. Teraz prędkościomierz, obrotomierz i wszelkie inne potrzebne informacje — w tym mapę i wskazania nawigacji — możemy personalizować na ekranie umieszczonym za kierownicą. To wielki powiew świeżości, znaczna poprawa komfortu i znak, że Karoq przywozi ze sobą nową technologię.
Równie dobrze jest na środku deski rozdzielczej — duży, panoramiczny ekran ma doskonałą rozdzielczość i zapewnia wyraźny obraz. Z pewnością bliżej mu do drogiego iPada niż taniego tabletu z Biedronki. Samo wnętrze jest typowe dla Skody i przypomina większego Kodiaqa, przy czym duży ekran dotykowy na środku i cyfrowe zegary za kierownicą poprawiają odbiór auta o kilka stopni. Niestety są to opcje, za które trzeba dopłacić.
Nową technologię znajdziemy również pod maską. Mówię o nowym silniku 1.5 TSI o mocy 150 KM, który ma z czasem zastąpić jednostkę 1.4 TSI, którą testowaliśmy w Skodzie Karoq. Tak, tak, dobrze widzicie — Skoda podnosi nieco pojemność silnika, zamiast ją obniżać.
Jednak spokojnie, dla wszystkich fanów downsizingu i flegmatycznych wycieczek na działkę za miasto też coś się znajdzie — Skoda Karoq może być napędzana motorem 1.0 TSI o mocy 115 KM. Niestety to wszystko, jeśli chodzi o jednostki benzynowe — nic większego niż 1.5 nie znajdziemy. Są za to diesle, w tym jeden mocny — 2.0 TDI o mocy 190 KM to najmocniejszy motor, jaki możemy zamówić do Karoqa. I trzeba przyznać, jeździ całkiem sprawnie.
Nauka na błędach
Karoq — jak każda Skoda — został wyposażony w szereg sprytnych rozwiązań. I tutaj należą się dla Czechów brawa, bo uznali swój błąd z Kodiaq’a (przeczytasz o nim tutaj) i zrezygnowali z protektorów drzwi. Zamontowali za to w okolicach lewarka skrzyni biegów sprytny uchwyt na kubki, który jednocześnie umożliwia otwieranie butelek z napojami jedną ręką. Proste, a wręcz genialne rozwiązanie, które faktycznie działa — sprawdzaliśmy.
Co do prowadzenia Karoqa ciężko mieć większe zastrzeżenia. Prowadzi się jak podniesiona osobówka, którą przecież w praktyce jest. Nieco ospały wydaje się benzynowy silnik 1.5 TSI, co w sumie zaskakuje, bo jednostka 1.4 TSI o tej samej mocy w większym i cięższym Kodiaqu sprawowała się nienagannie.
Do wyboru manualne i automatyczne skrzynie biegów, a także opcjonalny napęd 4x4, który dodaje nam do trybów jazdy opcję hasania po śniegu. Niestety na słonecznej Sycylii nie miałem jak jej przetestować.
Cennik z haczykiem
Ceny nowej Skody Karoq zaczynają się od 87 900 zł. Wydaje się, że to sporo, prawda? Szczególnie, że większy i bardziej pojemny Kodiaq cennikowo zaczyna się od kwoty 92 400 zł, czyli zaledwie 4500 zł więcej. I tutaj śpieszymy z wyjaśnieniem — mniejszy SUV Skody wydaje się drogi dlatego, że w początkowej fazie sprzedaży nie będzie oferowany w najniższej wersji wyposażenia Active — kupujący mogą wybrać edycję Ambition lub Style. To celowy zabieg producenta, mający skrócić czas oczekiwania na samochód, który w momencie premiery i tak najczęściej zamawiany jest przez Klientów w bogatszych wersjach. Czy i kiedy wyposażenie Active trafi do Skody Karoq na razie nie wiadomo, jeśli jednak się to stanie, cena bazowa tego modelu zostanie obniżona.
Murowany sukces?
Czy Skoda Karoq okaże się hitem i mocną konkurencją dla Hyundaia Tucson, Nissana Qashqai, Renault Kadjara czy Toyoty C‑HR? Patrząc na wyniki sprzedaży większego Kodiaqa jest na to ogromna szansa. Z kolei bliźniaczy Seat Ateca nie podbił chyba aż tak bardzo serc Klientów. Z ciekawością będziemy więc obserwować losy kompaktowego SUV’a Skody i czekamy na dłuższy test już na naszych rodzimych, bardziej wymagających dla zawieszenia drogach.
⬇ Lajk do dechy ⬇
20