Crossover przeznaczony do miasta — tak Nissan pozycjonuje model Qashqai. Czy samochód sprawdza się w tej roli? Sprawdziliśmy.
Obecnie gama crossoverów w ofercie Nissana znacznie się powiększyła, a Qashqai pełni rolę modelu średniej wielkości — mniejszy jest Juke, większe zaś X‑Trail i Murano.
Nazwa Qashqai nawiązuje do plemienia Nomadów, zamieszkujących pustynie na terenie Iranu.
W nasze ręce na testy trafił Nissan Qashqai z małym silnikiem 1.2 DIG‑T o mocy 115 KM, ale w najwyższej wersji wyposażenia — Tekna. Na pokładzie ma dwustrefową, automatyczną klimatyzację, zestaw pakietów bezpieczeństwa Safety Shield, reflektory full LED i felgi 19″, a więc w zasadzie prawie wszystko, czego można zapragnąć. Dobrane z opcji okno dachowe i metalizowany lakier sprawiły, że nasza testówka w Salonie kosztowałaby jakieś 105 000 zł. Warto?
Z zewnątrz
Druga generacja Qashqai’a to zdecydowanie dobry kierunek w projektowaniu. W porównaniu do pierwszego wydania tego modelu samochód “wydoroślał”, ma lepsze proporcje i pozbawiony został nieprzystających mu krągłości. Teraz autu nowoczesności dodają przednie reflektory full LED, a stylu — dwukolorowe felgi. Ok, wystarczy, bo zaczynam brzmieć jak katalog Nissana 😂 Po prostu nowy Qashqai to jedno z tych aut, na które dobrze mi się patrzy.
Patrząc na sylwetkę Qashqai’a z profilu, można odnieść wrażenie, że boczne szyby mają bardzo małą powierzchnię. Może, nie wpływa to jednak znacząco na widoczność i komfort jazdy — my podczas testów nie zwróciliśmy na to uwagi.
Mimo najwyższej wersji wyposażenia, z zewnątrz uwagę przykuwają czarne plastiki w dolnej części nadwozia. Być może chronią one lakier przed brudem i porysowaniem, ale nie dodają samochodowi prestiżu — szczególnie w zestawieniu z białym, mocno kontrastującym lakierem.
Taka ciekawostka — Nissan Qashqai to mało kolorowy samochód. W konfiguratorze znajdziecie tylko podstawowe barwy: czerwony, biały, czarny, brązowy, granatowy. Jak chcecie zaszaleć, możecie jeszcze ewentualnie wybrać kolor szary. W wygląd zewnętrzny nie wpłyniecie też zbytnio poprzez opcje dodatkowe z cennika — jedyny wybór to… owiewka montowana na maskę.
Bagażnik ma pojemność 439 litrów, po bokach mamy dostępne spore kieszenie, a podłoga podnosi się, odsłaniając kolejny płaski schowek. Niestety nie znajdziemy tutaj gniazdka czy siatek do przymocowania zakupów lub drobniejszego bagażu.
Wewnątrz
Wnętrze, jak na japoński samochód, jest ciekawe wizualnie, a zarazem ergonomiczne i funkcjonalne. Da się odczuć tutaj harmonię pomiędzy liczbą przycisków, a ekranem dotykowym. Najważniejsze funkcje nadal dostępne są pod przydzielonym guzikiem, natomiast sporych rozmiarów ekran dobrze sprawdza się w roli nawigacji czy kamery cofania. A jeśli już przy niej jesteśmy — kolorowy obraz pokazujący teren dookoła auta realnie ułatwia manewrowanie na ciasnym parkingu, na którym posadzono las betonowych słupów. W codziennym użytkowaniu wygodny okazuje się też system bezkluczykowy i uruchamianie silnika przyciskiem Start — całość działa bez zarzutu.
Materiały użyte do wykończenia wnętrza są przyjemne w dotyku, przy czym mam tutaj na myśli zarówno skóry, jak i plastiki. Ze spasowaniem poszczególnych elementów deski rozdzielczej jest nieco gorzej, jednak ogólnie rzecz ujmując pod względem projektu i jakości przestrzeń dla pasażerów w Nissanie Qashqai robi bardzo dobre wrażenie.
Minusy wnętrza modelu Qashqai? Mimo wydawałoby się sporych gabarytów nadwozia, kabina pasażerska nie jest jednak zbyt obszerna. Szczególnie wysokie osoby mogą poczuć dyskomfort podróżując na tylnej kanapie, gdzie zabraknie im przestrzeni na głowę i nogi.
Jeśli będziecie decydować się na zakup nowego Qashqai’a, warto dołożyć 2700 zł i zaznaczyć w opcjach “okno dachowe z filtrem UV oraz elektrycznie regulowaną przesłoną”. Panoramiczny dach znakomicie doświetla wnętrze, pozwalając również na obserwowanie drogi z nowej perspektywy. To zdecydowanie jeden z tych bajerów, które podobają mi się w nowych samochodach.
Jazda
Nissan wyposażył Qashqai’a — podobnie jak inne swoje modele — w pokaźny pakiet asystentów, wspomagających kierowcę podczas jazdy. Nissan Safety Shield wyposażono w 16 czujników, które stale monitorują drogę wokół auta. W efekcie samochód pomaga uniknąć zderzenia czołowego, ostrzegając o zagrożeniach znajdujących się w martwym polu lusterek oraz zapobiegając niezamierzonemu zjeżdżaniu z pasa ruchu. Auto najpierw ostrzega o zagrożeniu kierowcę, a gdy ten nie reaguje, samo hamuje. Rozpoznawanie znaków drogowych z kolei ostrzega nas o ograniczeniach prędkości i zakazach, systemowi zdarza się jednak popełniać błędy, dlatego warto traktować te wskazania komputera pokładowego jedynie jako podpowiedzi.
Qashqai ma komfortowe zawieszenie, którym dodatkowo aktywnie steruje komputer, w razie utraty przyczepności hamując odpowiednie koło. Taki sam system aktywnej kontroli zawieszenia wykorzystuje w swoich samochodach Infiniti. Na pochwałę zasługuje fakt, że mimo dużych, bo aż 19-calowych felg, Qashqai dobrze prowadził się nawet na bardziej dziurawych partiach warszawskich dróg.
Nissan Qashqai napędzany silnikiem 1.2 DIG‑T 115 KM i wyposażony w system Stop/Start demonem prędkości nie jest, ale “pijak” o nim powiedzieć też nie można. W jeździe miejskiej zadowala się ośmioma litrami, z kolei w trasie spokojnie można zejść do 6,5 l/100 km. Takie wyniki osiągnęliśmy poruszając się z manualną skrzynią biegów, której przełożenia pracują z oczekiwaną precyzją. Przydaje się ona szczególnie podczas redukcji, gdy przez niewielki silnik zabraknie nam mocy potrzebnej do wyprzedzania 😉
Werdykt
Nissan Qashqai zapoczątkował modę na crossovery, dlatego od drugiej generacji tego modelu wymaga się naprawdę sporo. Co najważniejsze, odświeżona wersja tego dużego, ale nadal miejskiego auta jest godnym następcą. Crossover Nissana jest naszpikowany technologią, ma poprawiony w stosunku do poprzednika design, a do jakości wykonania trudno się czepiać. Benzynowy silnik 1.2, mimo zalewie 115 koni mocy, pozwala na sprawne poruszanie się w mieście bez konieczności żyłowania obrotów pod odcięcie.
Brak rażących wad samego samochodu sprawia, że największym mankamentem staje się cena. Bazowa wersja Nissana Qashqai zaczyna się od 75 000 zł. Jeżeli jednak zdecydujemy się na wyższą wersję wyposażenia z dodatkami i silnik diesla, przyjdzie nam zapłacić równowartość ok. 110 000 zł. Wielka szkoda, że producent zrezygnował też z oferowania na naszym rynku napędu na cztery koła (wcześniej dostępnego wyłącznie ze 130-konnym dieslem). Jest to spory brak, wynikający jednak z faktycznej sprzedaży tych samochodów w Polsce, gdzie przytłaczająca większość wyposażona była wyłącznie w napęd na przód — jak nasz testowy Qashqai.
∙ panoramiczne okno dachowe (2700 zł)
∙ pakiet bezpieczeństwa (3600 zł)
∙ podgrzewana przednia szyba (800 zł)
1.2 DIG‑T (115 KM)
OCENA
technologia / wyposażenie
brak napędu 4x4
↓ Lajk do dechy! ↓
19