Skoda Kodiaq to największy samochód w historii marki. Jak Czesi poradzili sobie z budową dużego SUV’a? Sprawdzam w teście!
Skoda wkroczyła w nowy segment. Dzięki modelowi Kodiaq Czesi dołączyli do swojej oferty dużego, pojemnego SUV’a. Nie byle jakiego, bo zaprojektowana przez Jozefa Kabana bryła przyciąga wzrok, a doskonale znane z dotychczasowych samochodów Skody praktyczne rozwiązania sprawiają, że ten niedźwiedź* — choć duży — jest przyjaźnie nastawiony do ludzi i łatwy do oswojenia.
Skoda Kodiaq ma kilka zaskakujących niespodzianek, w tym… silnik i bagażnik. Chcecie wiedzieć więcej? Przed Wami test Skody Kodiaq 1.4 TSI 150 KM 4x4 Style.
Nie licz na bogate wnętrze
Skoda Kodiaq nie ma pięknego wnętrza. Jak w innych modelach tej marki jest czarno, prosto, ale schludnie. Niezaprzeczalną zaletą tego designu jest fakt, że w tym samochodzie zawsze mamy wszystko pod ręką. Jest super ergonomicznie, co sprawia, że jazda Skodą Kodiaq nie męczy nawet na dłuższych trasach. Wszystko jest tam, gdzie się tego spodziewamy i nie pamiętam sytuacji, abym siedząc za kierownicą Kodiaqa zastanawiał się choć raz jak daną opcję znaleźć czy uruchomić. Plus.
Ekran do obsługi systemów czy nawigacji jest wystarczająco duży i wygodny w obsłudze. Ciekawym rozwiązaniem, znanym już z innych modeli Skody, jest opcja wyświetlania dodatkowych przycisków w momencie, gdy zbliżymy palec do ekranu. To pozwala zachować większy porządek i poprawia czytelność. Plus.
Na pochwałę zasługuje materiałowa tapicerka w szarej tonacji — w dotyku i wizualnie sprawia bardzo dobre wrażenie. Kształt samych foteli śmiało można ocenić jako bardzo wygodny. Jeśli będziecie decydować się na Skodę Kodiaq, z kolei unikajcie wykończenia wnętrza dekorami w stylu “Zebra Flow Black Emboss”. To, co miało przypominać ubarwienie ssaka z rodziny koniowatych, w praktyce wygląda źle — jak mało estetyczny, porysowany plastik.
Niestety wpadką okazał się również zastosowany przez Skodę po raz pierwszy właśnie w Kodiaqu system mający na celu uniknięcia rysowania drzwi na ciasnym parkingu. Niewielki plastikowy protektor, który powinien wysuwać się przy uchylaniu drzwi i stanowić ochronę, po prostu odpada. Zdaję sobie sprawę, że auta testowe nie mają lekkiego życia, jednak z rozmów wynika, że nie jest to kwestia tego jednego egzemplarza, a szerzej występujący problem. Na szczęście niewielki w ogólnym odbiorze auta.
Mówiąc o wnętrzu Skody Kodiaq nie sposób nie wspomnieć o przestrzeni. Wszak to największy model w historii tej marki. Jak na dużego SUV’a przystało, miejsca w środku nie brakuje i mowa tutaj zarówno o pasażerach z przodu, jak i na tylnej kanapie. Mieszane uczucia budzi bagażnik — biorąc pod uwagę gabaryty auta, nie jest to aż tak duży, jakby się można było spodziewać. Wszystko przez pełnowymiarowe koło zapasowe, które schowano w testowanym przez nas egzemplarzu auta pod podłogą bagażnika. To skutecznie ogranicza pojemność przestrzeni bagażowej — bez koła Kodiaq pomieściłby naprawdę sporo bagażu.
Lądowy drapieżnik
Odbierając Skodę Kodiaq do testów podśmiechujki robiłem sobie z silnika. Wielki SUV i silnik 1.4? Przecież to nie ma prawa jechać. A że czekało nas pokonanie czeskim niedźwiedziem* trasy z Warszawy do Krakowa i z powrotem, obawiałem się o własne zdrowie psychiczne po setkach kilometrów w ociężałym aucie. Na szczęście życie pokazało, że moje nastawienie było nieuzasadnione. I to bardzo.
Benzynowy silnik 1.4 TSI o mocy 150 koni zaskakująco dobrze radzi sobie z dużą Skodą Kodiaq. Auto mimo swoich rozmiarów nie jest aż tak ciężkie (ponad 1,5 tony), jednak wiele zasługi w osiągasz ma sam silnik, który cechuje wyjątkowy zapał do pracy. Jest coś takiego w silnikach TSI, że rwą się do pracy, nawet jeśli dane na papierze na to nie wskazują. Przy tym wszystkim Kodiaq z najmniejszym silnikiem niewiele pali — średnio 7 litrów na setkę w trybie mieszanym. Dobry wybór dla oszczędnych.
Niestety zupełnym nieporozumieniem w samochodzie tak skonfigurowanym jak nasza testowa Skoda Kodiaq okazała się manualna skrzynia biegów. Przełożenia są krótkie i szybko dochodzimy do ostatniego biegu, szczególnie jadąc oszczędnie. Częsta konieczność zmiany przełożeń skutecznie obniża komfort jazdy. Zdecydowanie lepiej w tym samochodzie sprawdzi się skrzynia automatyczna DSG — jeśli chcecie oszczędzić, to na pewno nie na skrzyni biegów. Trzeba jednak przyznać, że auto na ostatnim biegu jest bardzo elastyczne, więc przy jeździe autostradowej nie ma konieczności redukowania biegu nawet przy wyprzedzaniu.
Sercem czy rozumem?
Skoda Kodiaq — jak zresztą każde auto czeskiej marki — to idealny wybór dla tych, którzy samochód kupują rozumem, a nie sercem. I wcale nie jest to wadą. Będąc — bądź co bądź — sceptycznie nastawionym do tego samochodu, po wspólnie spędzonym tygodniu i przemierzonych kilkuset kilometrach muszę przyznać się, że… Kodiaq to fajne auto. Nie znajdziesz w nim emocji i ekscytacji, ale jako przestronne narzędzie do przemieszczania sprawdzi się znakomicie. Jest wygodny, zaskakująco dynamiczny i oszczędny (jak na silnik 1.4), oferuje też sporo przestrzeni we wnętrzu. Bagażnik nie jest tak przepastny jak w Superbie, ale brak zapasowego koła i trzeciego rzędu siedzeń może ten parametr poprawić.
Ceny Skody Kodiaq zaczynają się od 92 400 zł. Za egzemplarz skonfigurowany podobnie do tego, który testowaliśmy, trzeba zapłacić około 140 000 zł. Z kolei bardziej terenowa edycja Scout to koszt od 135 500 zł wzwyż. Drogo? Zależy od punktu widzenia. To świetna oferta jeśli przypomnę sobie, że mały hatchback klasy premium kosztuje ponad 200 000 zł. Kodiaq za połowę tej kwoty może przewieźć 7 pasażerów.
* nazwa samochodu wzięła się od niedźwiedzia brunatnego z archipelagu Kodiak
1.4 TSI, 150 KM (benzyna)
OCENA
ergonomia
przestronne wnętrze
fotele
dekory “zebra”
Przeczytaj pozostałe testy samochodów.
⬇ Lajk do dechy ⬇
14