Downsizing spędza sen z powiek rasowym petrolhead’om. Pocą się i stękają. Jak to litr pojemności? Jak to dwie turbosprężarki? Jak to wtrysk bezpośredni? Jak to Volvo rezygnuje ze wszystkich silników poza R4? Co prawda ceny paliwa na stacjach wciąż spadają, ale nie ma co liczyć, że będą spadały w nieskończoność. Jeśli nie cena ropy na rynkach światowych, to na pewno konieczność łatania budżetu państwa spowoduje kolejny wzrost ceny gotowego paliwa na stacji benzynowej.
Ja jednak zauważam w tym szaleństwie coś fajnego. Można to nazwać optymalizacją wykorzystania zasobów naturalnych, można powiedzieć, że to optymalizacja ekonomiczna. Oczywiście znajdą się i tacy, którzy powiedzą, że to spisek producentów aut i ekologów. Tak czy inaczej, mnie się ten spisek podoba. Tak jak podoba mi się S‑klasa z zamontowanym LPG. Nie jestem zwolennikiem szat pokutnych i biczowania, ale jeśli gdzieś można oszczędzić kasę, na którą pracujemy to uważam to za słuszną koncepcję. Ponieważ koncepcje w dzisiejszych czasach zmieniają się dość często, to zdarzają się wpadki. Tak bywa w przypadku małych silników o dużej mocy.
No właśnie, czy ta moc faktycznie jest taka duża? Silnik o pojemności litra i mocy 80KM uważa się za wysilony. Czy ja wiem? Przecież w motocyklach takie silniki to nic nowego. W klasie supersport 200KM z litra jest na porządku dziennym. Przez grzeczność nie wspomnę maszyn wyczynowych… Oczywiście te silniki osiągają te moce przy bardzo wysokich obrotach i trudno by było stosować je w autach. Mimo wszystko uważam, że dzisiejsze technologie pozwalają na dużo więcej i to bezpiecznie.
Ale czy są jakieś wymierne korzyści z zastosowania takich jednostek? Oczywiście. Do ich produkcji zużywamy mniej materiałów. Silnik jest lżejszy i mniejszy. Dzięki temu auto mniej waży, a nadwozie można zaprojektować w taki sposób, żeby wygospodarować więcej miejsca w kabinie pasażerskiej. Mniejsza masa to niższe zużycie paliwa, zwłaszcza w ruchu miejskim.
Mniejszy silnik o mniejszej liczbie cylindrów to niższe opory wewnętrzne, co również ma wpływ na zmniejszenie zużycia paliwa. Silnik o małej pojemności wyposażony w turbosprężarkę może być przystosowany do spalania ubogiej lub uwarstwionej mieszanki. Kolejna redukcja spalania.
Są i wady. Im bardziej zaawansowana konstrukcja, tym delikatniej trzeba się z nią obchodzić. I tu dostrzegam pewien problem jeśli chodzi o eksploatację przez przeciętnego Kowalskiego. Komu będzie się chciało przestrzegać zaleceń producenta i procedur zapewniających długotrwałą, bezawaryjną eksploatację? Będzie narzekanie. Ale dlaczego? Dlaczego ludzie potrafią obsługiwać tablety, a z samochodami już im nie wychodzi? Zwróćcie uwagę na taki drobiazg. 30 lat temu, ci którzy mieli w domu telefon (nie mam na myśli aparatu telefonicznego, ale linię telefoniczną) byli po pierwsze szczęściarzami, a po drugie mieli aparat o wdzięcznej nazwie… Tulipan. Był on prosty i solidny. Działał przez lata i nie sprawiał problemów. Później pojawiły się doskonałe przenośne aparaty telefoniczne Panasonic. I nastała era telefonów komórkowych. Obecnie praktycznie każdy używa smartfona, który jest cudem techniki. Mieści w sobie studio telewizyjne, fotograficzne, komputer przenośny, kompas, mapę, radio… Po prostu wszystko. Jest przy tym delikatny i bardzo podatny na uszkodzenia mechaniczne lub penetrację wilgoci.
Czy znacie kogoś, kto tęskni za aparatem RWT Tulipan? Ja nie znam. Wszyscy czekają z wypiekami na nowy model smartfona i zupełnie nie przeszkadza im to, że Tulipan działał po tym jak nasza mama zrzuciła go na podłogę, a smartfon najczęściej po takiej akcji nadaje się do naprawy. Nikomu nie przeszkadza, że smartfon dużo kosztuje i że się zawiesza przy każdej możliwej okazji, kiedy oczekujemy od niego bezwzględnej współpracy.
No to dlaczego tak często psioczymy na nowoczesne samochody i wyśmiewamy nowoczesne rozwiązania?
Przekazujemy sobie z ust do ust opowieści o Mercedesach W124 z przebiegiem 3826921km, które połowę tego dystansu pokonały bez wymiany oleju a drugą połową w ogóle bez oleju. Kiwamy ze zrozumieniem głową kiedy ktoś mówi, że to porządne auta, które będą jeździły nadal za kolejne 30 lat. Hmmm, a telefon zmieniamy co dwa lata i często płacimy za niego tyle, że można za to kupić sprawnego W124.
Czegoś tu nie rozumiem. A Wy? Może jednak chcemy jeździć nowoczesnymi autami, ale nie chcemy się do tego przyznać? Tak czy inaczej, wszyscy będziemy musieli przesiąść się na auta z małymi silnikami, a chwilę później na hybrydy lub auta elektryczne. Zanim to jednak nastąpi, jeszcze przez jakiś czas będziemy spalać produkty powstające w wyniku rafinacji ropy naftowej i kwestia doboru odpowiedniego oleju silnikowego będzie otwarta. No właśnie. Czy producenci oleju są przygotowani do walki na froncie downsizingu i napędu elektrycznego? O to zapytałem Michała Izdebskiego, eksperta działu technicznego Castrol.
Nowoczesne silniki samochodów, konstruowane zgodnie z panującym trendem downsizingu, wymagają od olejów wyjątkowych właściwości. Zgodnie z tą ideologią silniki powinny posiadać małą, bądź względnie małą pojemność skokową, przy zachowaniu wysokiej mocy maksymalnej i momentu obrotowego. Na równi z tempem rozwoju silników powinien iść rozwój technologii środków smarowych, jakie można będzie w nich zastosować. Dobrym wskaźnikiem jest ciśnienie efektywne silników, które na przestrzeni ostatnich 15 lat podwoiło się. Wzrost ten nie pozostaje bez wpływu na właściwości fizyko-chemiczne olejów silnikowych. Oleje we współczesnych silnikach pracują pod większym obciążeniem mechanicznym i temperaturowym.
Dodatkowo producenci silników wymagają, aby oleje przyczyniały się do obniżenia zużycia paliwa przez silniki, co powoduje konieczność stosowania olejów w niskiej lepkości, np. 0W-20, czy 0W-30. Kilkanaście lat temu stosowanie oleju w takich lepkościach było mrzonką. Dzisiaj większość nowych samochodów wymaga właśnie takich olejów. Im mniejsza lepkość wysokotemperaturowa, tym mniejsze opory wewnątrz filmu olejowego, a więc niższe spalanie paliwa. Ale równolegle do tego zmniejsza się grubość filmu olejowego, a więc zmniejsza się odległość powierzchni współpracujących elementów. Im cieńszy film olejowy, tym łatwiejsze jego zerwanie i kontakt metal – metal jest pewny. Dlatego też ważne jest, aby stosować odpowiednie technologie w olejach, które będą powodowały wzrost odporności filmu olejowego na obciążenia mechaniczne. Technologia Castrol Titanium FST stosowana w najnowszej linii olejów Castrol EDGE znacznie zwiększyła wytrzymałość filmu olejowego, a co za tym idzie poprawiła ochronę silników nawet w najbardziej wysilonych konstrukcjach, przy jednoczesnym zmniejszeniu oporów wewnętrznych i strat energii. Najważniejszym wskaźnikiem skuteczności oleju z tytanem jest zredukowanie o 45% kontaktów metal-metal w pracujących silnikach.
Ta animacja doskonale pokazuje, jak na przestrzeni ostatnich lat zmieniły się silniki w naszych autach. Ciekawe czy 3 cylindry i 125KM to wszystko na co stać konstruktorów 😉 ?
↓ Lajk do dechy! ↓
142