Czy ktoś z was czuje niepokój związany z przebiegiem rzędu 100 000 km? Myślę, że nie. Jednak wciąż w świadomości wielu kierowców te 100000 jest magiczną barierą, która czasem nawet przeraża. Zupełnie niepotrzebnie.
Kiedyś, w odniesieniu do kilku kultowych konstrukcji mówiło się, że po przebiegu 100000km dopiero się dotarły. W tej chwili można tak powiedzieć o większości silników. Nikogo nie dziwi, że po rozłożeniu takiego silnika, na gładzi cylindrów nadal widać ślady po honowaniu. Dlaczego boimy się dużych przebiegów? Wynika to wciąż z legend opartych na przekazach z czasów Poloneza, Malucha i Syrenki. Poza tym, złą prasę robią auta z cofanym przebiegiem. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że proceder cofania liczników kwitnie i ma się dobrze. Niestety, nie ma na to rady, a wszelkie działania pozorne ze strony ustawodawcy wywołują tylko uśmiech politowania u handlarzy. Oczywiście są przypadki, w których nawet przy mniejszym przebiegu dochodzi do awarii silnika.
Co wpływa na zużycie silnika? Przeciążenie, przegrzanie i zaniedbania serwisowe. Najtrudniejsze życie mają silniki eksploatowane w ruchu miejskim. Silnik bywa niedogrzany, pokonuje niewielkie dystanse i częściej pracuje przy małym ciśnieniu w komorze spalania, wynikającym z pracy na wolnych obrotach. W ekstremalnych przypadkach może dojść do glazingu, czyli wypolerowania współpracujących ze sobą pierścieni tłokowych i cylindra. Będzie się to wiązało ze spadkiem szczelności układu tłok-cylinder, co nie pozwoli na rozwijanie pełnej mocy. Dojdzie też do spadku kompresji i zwiększonego zużycia oleju. Dlatego właśnie nie wolno docierać silnika bez obciążenia. W ruchu miejskim dochodzi też to częstych uruchomień w odniesieniu do przebytego dystansu. Tak zwane zimne starty są jednym z podstawowych elementów wpływających na skrócenie życia jednostki napędowej. Poza tym, praca na wolnych obrotach to mniejsza równomierność pracy i niższe ciśnienie oleju.
Idealne warunki pracy mamy podczas jazdy autostradowej. Mało rozruchów, duży dystans pokonywany w jednostce czasu i optymalna temperatura silnika. Niestety, mało który samochód ma szansę na takie warunki pracy. Oczywiście 100000km pokonanych po autostradach będzie dla silnika niezauważalne w odniesieniu do eksploatacji w miejskich korkach.
Co mamy robić, żeby przedłużyć życie silnika? Po pierwsze eksploatować go z głową i zgodnie z instrukcją producenta. No dobrze, a co to znaczy „eksploatacja z głową”? Należy unikać jazdy na krótkich dystansach. Jeśli silnik nie osiągnął roboczej temperatury pracy, powstrzymajmy się od wykorzystywania jego pełnych możliwości. Pamiętajmy, że nawet jeśli wskazówka temperatury cieczy chłodzącej jest już na 90stC, to olej w silniku i skrzyni biegów nie osiągnął optymalnej temperatury. Starajmy się jeździć płynnie bez szarpnięć powodujących udarowe obciążenia w silniku.
Po drugie, stosować najlepsze środki smarne zalecane przez producenta. O tym jak ważne jest dzisiaj dopasowanie oleju do silnika opowie Michał Izdebski, ekspert działu technicznego Castrol.
Najważniejsze są zalecenia producenta samochodu. Każdy koncern stawia inne wymagania wobec oleju smarującego silnik. Część producentów silników skupia się na ochronie przeciwzużyciowej jednostki napędowej, inni preferują oleje o niskich lepkościach oszczędzające paliwo, jeszcze inni stawiają na wysoką ochronę skomplikowanych układów katalitycznych. Nowoczesne jednostki są coraz bardziej wysilone i panuje w nich większe ciśnienie efektywne, a normy emisji spalin zmuszają producentów do stosowania dodatkowych układów katalitycznych w celu zmniejszenia ilości emitowanych substancji szkodliwych dla środowiska (np. filtry cząstek stałych). Niektóre silniki mogą być serwisowane w trybie wydłużonych przebiegów między wymianami oleju — „Longlife”. Tylko oleje najwyższej jakości, wyposażone w najnowocześniejsze technologie (jak np. Castrol EDGE Titanium FST) są w stanie sprostać tym wymaganiom. W trakcie doboru oleju z pomocą przychodzą nam specyfikacje jakościowe, które szeregują oleje według możliwości zastosowania. To one powinny stanowić podstawę doboru oleju do silnika. Często producenci silników mają własne normy określające konkretne parametry oleju nazywane normami OEM lub producenckimi (np. Ford, Volkswagen czy BMW). Niektórzy jednak korzystają ze znanych specyfikacji jakościowych API (Amerykański Instytut Naftowy) lub ACEA (Zrzeszenie Europejskich Producentów Pojazdów). Dobierając olej do konkretnego silnika powinniśmy dobrać go zgodnie z wymaganiami jakościowymi i lepkościowymi.
Powiecie, że taki styl prowadzenia auta nie pozwala poczuć radości z jazdy. No cóż. Rozmawiamy tu o autach codziennego użytku, a nie autach do zabawy. Warto to rozgraniczyć. Niedawno podpytywałem, między innymi Grzegorza Staszewskiego, konstruktora najszybszej Corvette w Polsce, co sądzi o współczesnych konstrukcjach motoryzacyjnych. Powiedział, że do wożenia rodziny nic więcej nie potrzeba. I to jest całkiem zdrowe podejście do tematu. Jeśli chcemy naprawdę odczuwać przyjemność (prawdziwą przyjemność) z jazdy, to po prostu potrzebujemy dwóch aut. Jednego do codziennej, racjonalnej do bólu jazdy rodzinnej i drugiego do upalania na torze lub w amatorskich rajdach. Dzięki temu nasze codzienne auto ma szansę długo nam służyć i w razie wpadki na torze nie będziemy unieruchomieni.
Oczywiście nie każdy może sobie pozwolić na takie rozwiązanie. Wtedy trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, co jest dla nas ważniejsze. Optymalne koszty eksploatacji, długa i bezawaryjna jazda, czy niezbyt bezpieczna zabawa na drogach publicznych, która może się skończyć bardzo różnie.
Tak czy inaczej, możecie być pewni, że współczesne auta spokojnie pokonują, zarówno pierwsze jak i każde kolejne 100 000 km. Naszym zadaniem jest tylko nie przeszkadzać autu w nawijaniu kilometrów.
↓ Lajk do dechy! ↓
242