Z zewnątrz dwa tysiące ósemka wygląda całkiem zgrabnie, na co ma zapewne wpływ fakt, iż zbudowana została na bazie niewielkiego autka — modelu 208. Design zbieżny jest ze wszystkimi nowymi Lwami — spory chromowany grill z napisem Peugeot, logo osadzone na masce czy ostro wcięte reflektory to elementy, które znajdziemy w całej obecnej gamie marki. 2008 wyróżnia wyższy prześwit, sporych rozmiarów felgi, mocno widoczne nadkola czy relingi na dachu.
Jeszcze ciekawiej jest we wnętrzu Peugeota 2008. Do testów otrzymaliśmy najwyższą wersję Allure. W oczy rzucają się charakterystyczne zegary wypuszczone wysoko na desce rozdzielczej, małych rozmiarów kierownica, duży ekran dotykowy i ogromny wręcz szklany dach, dzięki któremu do wnętrza kabiny wpada więcej światła dziennego. Do tego bogate wyposażenie: skórzana tapicerka, dwustrefowa klimatyzacja, nagłośnienie marki JBL, asystent parkowania czy podgrzewane fotele zwiastowały, że najbliższe 48 godzin spędzimy całkiem komfortowo.
Wiadomo, że producenci samochodów często przesadzają z zachwytami nad swoimi autami. Do tego ostatnio w blogosferze motoryzacyjnej mówiło się, że testy aut to nudne jak flaki z olejem i zarazem trudne tematy. Dlatego tym razem do recenzji samochodu postanowiliśmy podejść trochę nietypowo. Gdy dostaliśmy kluczyki do Peugeota 2008 z pełnym bakiem postanowiliśmy wykorzystać go jak najlepiej i wybraliśmy się w kilkusetkilometrową podróż po Polsce. Aby dokładnie sprawdzić, czy model ten faktycznie oferuje wyjątkową atmosferę wnętrza, postanowiliśmy spędzić w pojeździe aż 48 godzin, włączając w to nocleg! 🙂 Nie był to więc typowy test samochodu (taki nawet prawie długodystansowy). Za cel obraliśmy sobie nie tylko zaskoczenie Peugeota niskim wynikiem spalania, ale również odwiedzenie kilku ciekawych miejsc na terenie naszego kraju. Tak wyglądała nasza trasa, rozplanowana na dwa dni weekendu:
TORUŃSKIE PIERNIKI
Wybór trasy w trakcie całej naszej podróży postanowiliśmy powierzyć wbudowanej w samochód nawigacji, obsługiwanej przez duży ekran dotykowy w centralnej części deski rozdzielczej. Niestety już na starcie okazało się, że nie można ustawić w niej długiej trasy z kilkoma punktami docelowymi — przynajmniej nam nie udało się dojść do tego, jak to zrobić. Nawigacja prowadzi jedynie z punktu A do punktu B, dlatego każde z kolejnych miast musieliśmy wklepać osobno. Do tego kilka razy zdarzyło nam się skręcić w złą stronę na rozjazdach, gdyż nawigacja momentami nas konfudowała. Na osłodę dyktujący komendy nawigacji kobiecy głos jest miły dla ucha, a jego głośność można płynnie regulować.
Wyruszając z Warszawy komputer pokładowy pokazywał zasięg 800 km. W planach mieliśmy odwiedzenie Torunia, Bydgoszczy, Poznania i Łodzi, co wliczając powrót do stolicy dawało dokładnie taki dystans. Już na starcie wiedzieliśmy więc, że trzeba będzie delikatnie operować pedałem gazu, aby wycieczka mogła odbyć się tylko na jednym baku paliwa. Wedle danych technicznych silnik 1,6 e‑HDi o mocy 115KM w cyklu mieszanym spala 5,9 l/100 km, ale my ten wynik chcieliśmy pobić. Czy nam się udało, dowiecie się na końcu testu 😉
Aby dostać się z Warszawy do Torunia trzeba przejechać ponad 200 kilometrów. Jakie mieliśmy pierwsze wrażenia z jazdy na tym dystansie? Mała kierownica jest po prostu zarąbista — dobrze leży w dłoniach, a manewrowanie nią sprawia tyle frajdy, że czekaliśmy na każdy nadchodzący zakręt czy rondo jak ksiądz na rekolekcje. Trzeba jednak przyznać, że fajerka sprawia trochę wrażenie zamontowanej jakby na gumce recepturce. Koło kierownicy jest na tyle małe, że zegary — podobnie jak w każdym nowym modelu Peugeot — postanowiono umieścić wyżej niż w standardowych autach, na samym szczycie deski rozdzielczej, tuż pod przednią szybą. Z jednej strony są one bliżej linii wzroku kierowcy patrzącego na drogą, ale z drugiej kierownica te zegary po prostu zasłania. To samo dzieje się niestety w modelach 208 i 308, choć podniesienie fotela pozwala efekt ten nieco wyeliminować.
Przed rozpoczęciem testu Peugeota 2008 obawialiśmy się pracy jego skrzyni biegów, które we francuskich autach lubią przypominać mieszanie chochlą w wiadrze rozgotowanego budyniu. I tutaj miłe zaskoczenie — skrzynia pracuje precyzyjnie, biegi wrzuca się bezproblemowo i pewnie. Przy temperaturach bliskich zeru dla dłoni nieprzyjemna może okazać się zimna aluminiowa gałka, ale przynajmniej wygląda fajnie 😉 Reasumując — zmiana biegów i pokonywanie zakrętów w dwa tysiące ósemce to dające radość czynności. Owszem, auto wychyla się nieco na boki na wirażach, ale to przecież wysoko zawieszony SUV a nie auto sportowe.
Co zaskakujące, jedną z najfajniejszych funkcji samochodu już na początku naszej podróży okazało się… złącze USB i głośniki marki JBL. Dzięki nim mogliśmy bowiem odpalić ulubioną playlistę ze Spotify na iPhonie i słuchać jej przez dobrej jakości audio zamontowane w samochodzie. Dzięki temu kolejne godziny spędzane w samochodzie mijały nam o wiele szybciej i przyjemniej. Oprócz tego, że mieliśmy pod ręką naszą muzę, to w dodatku 2008 oferuje dwa wyjścia USB, w związku z czym nasze srajfouny były uratowane 😉
Pierwsze 200 km i 3 godziny jazdy minęły szybko i radośnie. Dotarliśmy do pierwszego punktu naszej wycieczki — do Torunia, w którym za cel postawiliśmy sobie zdobycie słynnych pierników. Ponieważ 2008 to najmniejszy z crossoverów w gamie Peugeota z parkowaniem nie mieliśmy problemów — przypomina to w zasadzie parkowanie zwykłym miejskim autem. Spacerkiem wybraliśmy się na Rynek Staromiejski w Toruniu, aby poszukać miejsca, w którym pierniki nabędziemy drogą kupna. Nie trwało to długo i szybko trafiliśmy do odpowiedniego sklepu. Zanim zdecydowaliśmy się jednak na rodzaj i wzór piernika, do lokalu wdarła się wielka grupa wycieczkowiczów w wieku bardzo irytującym. Wymierzyliśmy sobie porozumiewawcze spojrzenia i bez słów postanowiliśmy się wycofać i zwiedzić Toruń, aby przeczekać najazd licznej gimbazy. Wyszło nam to na dobre — zobaczyliśmy Pomnik Mikołaja Kopernika, Piernikową Aleję Gwiazd oraz sąsiadujący z rynkiem… zakład karny. Na szczęście tylko z zewnątrz 😉
Po spacerze po naprawdę pięknym rynku w Toruniu wróciliśmy do wykonania zadania, czyli zdobycia tradycyjnych pierników. Tym razem w sklepie było pusto i bez kolejki udało nam się wypełnić misję.
BYDGOSKIE SPICHRZE
Z Torunia wyruszaliśmy do Bydgoszczy, aby zobaczyć charakterystyczne dla tego miasta zabytkowe spichrze. Trasę liczącą 50 kilometrów pokonaliśmy w niespełna godzinę. Niby można było szybciej, ale pamiętajcie, że chcieliśmy pobić rekord i spalić mniej paliwa, niż w danych technicznych podaje sam producent samochodu 😉 Ponieważ zaczęło się już ściemniać i robić chłodno, nie dało przecenić się dwóch funkcji dostępnych w Peugeocie 2008 — dwustrefowej klimatyzacji i podgrzewanych foteli. Każde z nas mogło niezależnie dobrać sobie optymalną temperaturę i odpowiednio dogrzać miejsce styku z siedzeniami.
Z momentem gdy zaczęło się robić ciemno, dostrzegliśmy również niebieskie podświetlenie wnętrza testowanego Peugeota 2008 — wokół zegarów na desce rozdzielczej oraz panoramicznego okna dachowego. Z pewnością to kwestia gustu, ale wygląda to całkiem spoko i wprowadza lekki powiew nowoczesności. Szkoda tylko, że nie da się zmienić barwy światła, jak również wyłączyć niebieskiej świecącej listwy wokół dachu (w przypadku zegarów jest to możliwe).
Do Bydgoszczy dotarliśmy sprawnie i bez problemów, parkując tuż przy spichrzach obok ulicy Portowej, czyli dokładnie w miejscu, które chcieliśmy zwiedzić. Widok na budynki wzdłuż rzeki po zachodzie słońca cieszył oko, a jako że byliśmy już po kilku godzinach podróży, postanowiliśmy pocieszyć również nasze żołądki. Tuż obok spichrzy znaleźliśmy restaurację z greckim żarciem — niebo w gębie! Wielka szkoda, że knajpki należącej do tej jak się okazało sieciówki nie ma w Warszawie, bo z pewnością odwiedzilibyśmy ją więcej niż raz. Po szybkim spacerze po bydgoskiej starówce postanowiliśmy ruszyć w dalszą podróż, czyli w kierunku pierwszej stolicy Polski. Spotify przez USB, grzanie foteli i w drogę!
ARCHIKATEDRA GNIEŹNIEŃSKA
Gniezno to miejsce, które chcieliśmy odwiedzić już od jakiegoś czasu — to przecież miejsce ważne dla Polski, związane z początkami naszego państwa, po którym swoje kroki stawiał Bolesław Chrobry czy Mieszko I. Dziś to oczywiście współczesne miasto, które niewiele ma już wspólnego ze średniowiecznym grodem, ale kilka zabytków wartych uwagi nadal w nim pozostało. My postanowiliśmy zobaczyć archikatedrę gnieźnieńską, usytuowaną na Wzgórzu Lecha. Była ona miejscem koronacji kolejnych królów Polski i jest obecnie wpisana na listę pomników historii. Ze względu na późną już porę i sakramencko niską temperaturę nie zwiedzaliśmy jej wewnątrz, ale już z daleka jej widok robi spore wrażenie, szczególnie wieczorem, gdy budynek jest dodatkowo podświetlony. Po krótkiej sesji zdjęciowej Lwa na tle tego zabytku ruszyliśmy do ostatniego przystanku pierwszego dnia wycieczki — obrzeży Poznania, gdzie zaplanowaliśmy nocleg w samochodzie.
POZNAŃSKIE KOZIOŁKI
Pod Poznaniem, wieczorową porą, przystąpiliśmy do jednego z najważniejszych elementów naszego trwającego 48 godzin testu Peugeota 2008. Aby sprawdzić czy auto naprawdę jest przestronne i komfortowe, postanowiliśmy w nim zanocować. Zaparkowaliśmy na stacji benzynowej, tuż obok przymusowo odpoczywających kierowców TIR’ów. Trochę obawialiśmy się tego, czy poradzimy sobie z szybkim rozłożeniem tylnych siedzeń, przed wycieczką nie poszukaliśmy bowiem instrukcji obsługi. Na szczęście czynność ta zajęła dosłownie 10 sekund i tylna dzielona kanapa utworzyła płaską powierzchnię do spania. O ile Offtza była w stanie wyciągnąć się wygodnie, tak Leniwiec mający 184 cm wzrostu musiał szukać miejsca na nogi pomiędzy przednimi fotelami — na dłuższą metę okazało się to mało wygodne, ale wszak nie nocowaliśmy w pięciogwiazdkowym hotelu. Kolejnym wyzwaniem okazała się niska temperatura — po dłuższym czasie od wyłączenia silnika we wnętrzu robiło się tak zimno, że nie pomagały nawet dwa koce. Dlatego byliśmy zmuszeni w nocy kilkukrotnie uruchamiać samochód i ratować się ciepłym powietrzem wiejącym z nawiewów. Poza tym spanie nie było wielkim wyzwaniem, a noc przetrwaliśmy całkiem znośnie. Na tyle, że drzemaliśmy aż do 9 rano, kiedy na zewnątrz było już całkowicie widno. Jak widać na poniższym zdjęciu, po noclegu w Peugeocie 2008 czuliśmy się świeżo i byliśmy wypoczęci 😉
W trakcie 48-godzinnej wycieczki małym crossoverem z logo Lwa na masce dokonaliśmy testu, którego nie mieliśmy w planach — porównania kaw z różnych stacji benzynowych. Ponieważ często walczyliśmy z sennością i zmęczeniem, zgodnie doszliśmy do wniosku, że najskuteczniej budzi nas gorąca kawa z Orlenu. Tym bardziej, że w wersji z miodem smakowała przy okazji najlepiej.
Po nocy spędzonej w samochodzie i szybkiej kawie ze śniadaniem ruszyliśmy do pierwszego miejsca docelowego drugiego dnia naszego testu — Poznania. Miasto to urzekło nas różnorodną architekturą i mieliśmy zdecydowanie zbyt mało czasu, aby zwiedzić je tak, jak należy. Zwiedziliśmy jednak Stary Rynek w Poznaniu, który okazał się o wiele mniejszy, niż się spodziewaliśmy. Obejrzeliśmy zgromadzone na nim fontanny Apolla, Neptuna i Marsa, pobliskie budynki i place, po czym usiedliśmy na kawę i odpoczynek. O godzinie 12 wyczekiwaliśmy wspólnie z tłumem innych gapiów na kulminacyjny moment dnia — uruchomienie urządzenia błazeńskiego, czyli trykających się koziołków na wieży Ratusza. Po obejrzeniu tego mającego w sumie niewiele sensu, ale dającego wiele radości widowiska poczuliśmy się spełnieni i postanowiliśmy ruszyć w dalszą drogę — do Łodzi.
ŁÓDZKA MANUFAKTURA
W drodze do Łodzi autostradą A2 mieliśmy chwilę czasu, aby na spokojnie i dokładnie przyjrzeć się wnętrzu Peugeota 2008. O ile na pierwszy rzut oka wszystko nam się podobało, tak przy spędzeniu dłuższego czasu w SUV’ie spod znaku Lwa zaczęliśmy dostrzegać kilka niuansów w jakości wykończenia.
Gdy spojrzymy w szczelinę od hamulca ręcznego nasze rogówki zakłują nieosłonięte kabelki od elektroniki czy czegoś tam. Gdy podniesiemy wzrok i przyjrzymy się podsufitce dojrzymy, że materiał na niej został przycięty zbyt krótko i zaczyna się strzępić — czyżby Francuzi chcieli zbytnio przyoszczędzić i poskąpili dodatkowego centymetra, aby materiał podwinąć i zapobiec temu efektowi? 😉
W Łodzi mieliśmy obejrzeć Manufakturę, największe centrum handlowo-usługowo-rozrywkowe w Polsce i jedno z największych w Europie. Z reguły nie lubimy tego typu miejsc i gromadzących się w nich tłumów ludzi, ale to punkt charakterystyczny tego miasta, dodatkowo powstały na bazie starej fabryki, która pamięta jeszcze rok 1872. Po zjechaniu z autostrady jednopasmowa droga do miasta nie rozpieszczała — tutaj przydatny okazał się tempomat zamontowany w Peugeocie 2008, dzięki któremu snuliśmy się wolno, ale jednostajnie do celu. Dodatkowo łódzkie drogi okazały się dalekie od idealnych, a pokonując kocie łby, auto nie tłumiło nierówności nawierzchni drogi w stopniu nas satysfakcjonującym. Na miejscu szybko okazało się, że zaparkowanie pod Manufakturą nie będzie łatwe, szczególnie w miejscu, w którym uda się zrobić ciekawe zdjęcie samochodu na tle budynku. Co to jednak za wyzwanie dla blogerów motoryzacyjnych, nawet w niedzielne popołudnie, czyli w czasie największego oblężenia centrum handlowego? 😉
FINAŁOWA WARSZAWA
Po ponad 130 kilometrach i przeszło 2 godzinach jazdy dotarliśmy do Warszawy. W tym momencie spędzaliśmy w samochodzie dokładnie 48. godzinę, po której możemy śmiało stwierdzić, że Peugeot 2008 jest komfortowy w trakcie takich wycieczek. Fotele są wygodne, audio gra dobrze, a poręczna kierownica zachęca do pokonywania kolejnych zakrętów. Model ten jednak ma kilka swoich wad — silnik po przekroczeniu 3000 obrotów robi się głośny, zawieszenie hałasuje na wybojach, a wykończenie niektórych elementów wnętrza pozostawia wiele do życzenia. Mimo wszystko podróżowało nam się przyjemnie.
Na koniec zostawaliśmy jednak coś, co najbardziej zaskoczyło nas w Peugeocie 2008 — i to pozytywnie. Mowa o spalaniu. Jak pisaliśmy na samym początku, producent podaje w katalogu, że w cyklu mieszanym auto ze 115-konnym dieslem pod maską spala 5,9 l/100 km. Nam podczas jazdy zgodnie z przepisami, dbając o zasady eco jazdy i często wykorzystując tempomat oraz system Start & Stop, udało się osiągnąć wynik zaledwie 4,5 litra na setkę. Czterech i pół! To wynik niższy, niż sam producent podaje nawet w cyklu pozamiejskim 🙂 Oznacza to, że na jednym tankowaniu da się przejechać przeszło 1000 km. W połączeniu z możliwością całkiem wygodnego noclegu w aucie czyni to Peugeota 2008 znakomitym sposobem do ekonomicznego i taniego zwiedzania.
Ostatecznie nie sprawdziliśmy w praktyce układu Grip Control, który ułatwia poruszanie się w trudnym terenie. Dziennikarz testujący tę funkcję w egzemplarzu testowym przed nami, podszedł do zadania zbyt ambitnie, w związku z czym uszkodził osłonę bebechów, a my otrzymaliśmy delikatną sugestię, żeby nie opuszczać dróg utwardzonych 😉 Wierzymy jednak, że nagroda Złotej kierownicy 2013 w kategorii „SUV i nie tylko terenowe” przyznana została przez czytelników tygodnika Auto Świat nie bez przyczyny.
Na koniec zapraszamy do obejrzenia naszego testu w wersji wideo — jest poważnie i w pełni profesjonalnie 😉 😛
P.S. Już po oddaniu auta okazało się, że nawigacja w Peugeocie 2008 posiada możliwość prowadzenia między kilkoma punktami (etapy) oraz opcję wyłączenia podświetlenia szklanego dachu. Jak widać po prostu nie doszliśmy do tego, jak z tego skorzystać 😉
TEST: Peugeot 2008 Allure 1,6 e‑HDi 115 KM | |
---|---|
ZALETY: • poręczna kierownica • oszczędny silnik diesla • bogate wyposażenie |
WADY: • jakość wykończenia niektórych elementów wnętrza • zawieszenie głośne na wybojach |
↓ Lajk do dechy! ↓
111