Ostre słońce to uciążliwy wróg kierowców. Potrafi skutecznie oślepić lub zmęczyć wzrok, dlatego warto być przygotowanym na podróże za kółkiem podczas słonecznej pogody. Najlepszym rozwiązaniem wydają się po prostu okulary. Które wybrać? Sprawdziliśmy ofertę marki Glassini, która chwali się, że ich produkty idealnie nadają się dla kierowców i sportowców.
Glassini to okulary przeciwsłoneczne, które wyróżnia jedna ważna cecha. Posiadają one regulację poziomu przyciemnienia, co pozwala dostosować je do intensywności promieni słonecznych. W ofercie znajdują się trzy różne modele okularów, różniące się wyglądem oprawek. Ja wybrałem okulary Bali (czarne), Offtza zdecydowała się na model Aruba (białe).
PIERWSZE WRAŻENIE
W pudełku, oprócz samych okularów z zamontowaną w oprawce baterią, znajdziemy etui oraz ściereczkę do czyszczenia.
Po wyjęciu okularów z opakowania pierwsze zaskoczenie — są bardzo lekkie! Spodziewałem się czegoś masywnego, a w rzeczywistości całość jest bardzo delikatna, wręcz krucha. Druga rzecz, na którą zwróciłem uwagę, to oprawka. Została ona w całości pokryta delikatną gumą, co eliminuje przesuwanie się okularów po ich założeniu. Jak zapewnia producent, specjalna powłoka ma dodatkowo właściwości antyseptyczne.
Uwagę przyciąga z pewnością element, którego nie spotyka się zazwyczaj na oprawkach okularów, czyli przyciski sterujące. Nienachalne guziki plusa i minusa pozwalają regulować stopień przyciemnienia, a w wybranych modelach uruchomić tryb automatyczny. Otrzymany przeze mnie model Bali taki tryb posiada i w praktyce okazało się, że to rozwiązanie idealne.
Na pierwszy rzut oka okulary Glassini wydają się całkiem zwyczajne. Szkła są tylko lekko przyciemnione. Dopiero po wciśnięciu guzików regulujących stopień przyciemnienia, zobaczymy prawdziwe działanie okularów. Klikamy plus, jest ciemniej, wciskamy minus, jest jaśniej. Magia! Jak tłumaczy sam producent, zasada działania jest podobna do transmisyjnego wyświetlacza LCD. Najważniejsze, że faktycznie działa.
OKULARY NA NOS
Do tej pory okulary przeciwsłoneczne traktowałem po macoszemu. Owszem, używałem ich często, ale posiadałem model kiepskiej jakości, zakupiony w dużej sieci sklepów sportowych. Gdy zatem włożyłem na nos okulary Glassini, byłem zaskoczony. Obraz jest naprawdę wyraźny i pozbawiony zniekształceń.
Filtr polaryzacyjny to cecha, którą powinni docenić szczególnie kierowcy. Eliminuje on bowiem niepożądane odbicia światła, np. z tafli wody na ulicy czy od szyb budynków. Efekt? Mniejsze zmęczenie oka i ostrzejsze widzenie. Okulary z oferty Glassini posiadają również wbudowany filtr UV (UVA, UVB i UVC 400), w pełni chroniący oczy przed szkodliwym zakresem promieniowania. Taka ochrona sprawia, że okulary można używać przez wiele godzin bez obawy o nasz wzrok. I faktycznie tak jest, wiele razy nosiłem bowiem swój model Bali przez praktycznie cały dzień i nie odczuwałem w związku z tym żadnego dyskomfortu, co zdarzało się z kolei przy tanich okularach z dużej sieci sklepów sportowych.
Jak wspomniałem wcześniej, w praktycznym użyciu bardzo mocno doceniłem opcję automatycznego dopasowania stopnia przyciemnienia. Po kilku dniach zabawy i samodzielnej regulacji, przełączyłem się na tryb automatyczny i zostałem z nim do dzisiaj. Jest zwyczajnie najwygodniejszy, bo gdy spoglądam na słońce, okulary samodzielnie przyciemniają szkła, a gdy przebywam w cieniu lub wjeżdżam do ciemnego tunelu, automatycznie szkła się rozjaśniają. Nie muszę zatem zdejmować okularów, mam je ciągle na nosie, a wszystko robi się samo. Jeśli taka wizja Wam odpowiada, zwróćcie uwagę na funkcję automatycznego dopasowania — nie wszystkie modele Glassini ją posiadają.
W praktyce najwygodniejszy okazał się automatyczny tryb dopasowania stopnia przyciemnienia, który nie wszystkie modele posiadają. Warto zwrócić na to uwagę przy zakupie.
Kolejna ciekawa obserwacja, którą zanotowałem po dłuższym okresie używania okularów Glassini, to zabrudzenia. Na gumowanej powierzchni widocznie odznaczają się ślady po pocie, o który łatwo na naszym czole w czasie upałów, jazdy samochodem czy uprawiania sportu. Offtza z kolei zwróciła uwagę, że na białej oprawce okularów pozostają widoczne ślady po makijażu. Wówczas najlepiej jest przetrzeć oprawki za pomocą delikatnie wilgotnej szmatki.
A MIAŁO BYĆ TAK PIĘKNIE…
Jeśli przeczytaliście powyższy tekst, możecie się ze mną zgodzić, że okulary dla kierowców Glassini spodobały mi się. Miałem nawet zamiar je Wam polecić. Całe szczęście jednak, że test opublikować chcieliśmy nie po dniu czy tygodniu użytkowania, ale po wiele dłuższym czasie. Dopiero dzięki temu miałem okazję odkryć coś, co mnie bardzo zaskoczyło i jednocześnie zniechęciło do opisywanego przedmiotu.
Okulary Glassini do testów otrzymaliśmy bezpośrednio od producenta. Po kilku tygodniach noszenia i używania okularów nie miałem do nich większych uwag. Do czasu… gdy miałem okazję zasiąść z okularami na nosie za kierownicą auta nowocześniejszego, niż nasze Subaru z lat 90. Okazuje się, że okulary stworzone dla kierowców, powodują znikanie liter i cyfr z niektórych wyświetlaczy i ekranów, coraz chętniej stosowanych w motoryzacji. Wszystko sprowadza się do tego, że prędkościomierz czy wskazania komputera pokładowego stają się dla kierowcy całkowicie niewidoczne. Poniżej przykład jak to wygląda w samochodzie Renault Captur:
Skontaktowaliśmy się z producentem okularów i szybko otrzymaliśmy wyjaśnienie — to problem z polaryzacją, który został w najnowszych egzemplarzach okularów wyeliminowany. Obiecano nam wymianę otrzymanych do testów okularów na nowe, które kłopotów z polaryzacją już nie mają. Okulary odesłaliśmy i… na tym się skończyło. Nowych nie otrzymaliśmy, nie przetestowaliśmy. Szkoda, bo tym samym nie możemy zapewnić Was o tym, że jak kupicie okulary Glassini, będziecie mogli z nich swobodnie w swoim samochodzie skorzystać. Wielka szkoda.
SŁOWO NA KONIEC
Jak mogę podsumować okulary Glassini po grubo ponad miesiącu użytkowania? Po prostu się w nich zakochałem! Stare okulary przeciwsłoneczne rzuciłem w kąt. Model Bali towarzyszył mi codziennie, a nie tylko i wyłącznie podczas jazdy samochodem. Okulary Glassini sprawdzają się na co dzień, w każdej sytuacji, nie czuję żadnej potrzeby posiadania dodatkowej pary. Tym bardziej, że praktycznie cały czas uruchomiony mam tryb automatyczny, przez co okulary stają się bezobsługowe. Jeśli lubicie zatem nowinki technologiczne, szukacie czegoś praktycznego, ale niekoniecznie macie parcie na modne RayBany, okulary Glassini z pewnością są warte rozważenia. I na tym mógłbym zakończyć, gdyby nie ujawniony podczas długich testów problem z polaryzacją. Znikanie cyfr z prędkościomierza w nowoczesnym samochodzie sprawia, że takie okulary dla kierowców przestają mieć jakikolwiek sens… na szczęście problemem tym się zajęto i go wyeliminowano, po prostu my nie mieliśmy okazji tego sprawdzić.
OCENA ★★★☆☆
akceptowalna cena (299 zł)
[wysija_form id=“2”]
↓ Lajk do dechy! ↓
13