Hyundai Elantra ma już 27 lat i stał się dojrzałym samochodem. Ma naprawdę wiele cech, które mogą przyciągnąć potencjalnych klientów. Niestety jednocześnie ma jedną, ale poważną wadę…
Nowy Hyundai Elantra to już szósta generacja koreańskiego auta kompaktowego, które po raz pierwszy zaprezentowano jeszcze w 1990 roku. Od tamtego czasu samochód przeszedł wiele modyfikacji, aby w obecnym wydaniu stać się całkiem nowoczesnym i atrakcyjnym sedanem.
Jak sprawuje się w praktyce? Sprawdziliśmy na przykładzie dobrze wyposażonej wersji, z silnikiem diesla i dwusprzęgłową skrzynią biegów. Zapraszam na test!
Aparycja na plus
Z zewnątrz Hyundai Elantra wygląda całkiem futurystycznie. Mamy tutaj charakterystyczny dla marki heksagonalny grill, światła w technologii LED, opływowe kształty, a nawet kurtyny powietrzne kół, powstałe dzięki specjalnym wlotom w zderzaku. W wyniku tych wszystkich zabiegów, samochód naprawdę może się podobać, o ile gustujemy w sedanach.
O ile nadwozie Elantry idzie z duchem czasu, wnętrze to bardziej stonowana klasyka. Zwolennicy najnowszych technologii poczują się znudzeni, dlatego sedan Hyundaia to zdecydowanie oferta skierowana do motoryzacyjnych tradycjonalistów. Deska rozdzielcza jest prosta, ale dzięki temu ergonomiczna. Zegary są analogowe i bardzo czytelne, a pomiędzy nimi znajdziemy mały ekran, wyświetlający wskazania komputera pokładowego. Kokpit usiany jest tradycyjnymi przyciskami, a ekran dotykowy jest na tyle mały, że służy głównie do obsługi radia, telefonu czy zmiany ustawień. Podobną rolę spełnia wielofunkcyjna kierownica.
Jeśli zastanawiacie się nad jakością wykonania, spieszę z odpowiedzią — jest dobrze. U konkurencji znajdziemy lepsze i bardziej miękkie plastiki czy doszukamy się bardziej precyzyjnego spasowania elementów, jednak mimo wszystko wsiadając do Hyundaia Elantry nie czuć tandety. Mam nawet wrażenie, że jest nieco lepiej niż w Hyundai Tucson, który w naszym teście potrafił skrzypnąć tu i ówdzie we wnętrzu.
Jak zwykle w przypadku Hyundaia, niższą jakość materiałów nadrabia bogate wyposażenie. Testowany przez nas Hyundai Elantra posiadał ogrzewane fotele, podgrzewaną kierownicę, asystenta parkowania, kamerę cofania oraz naprawdę przyzwoite audio. Konfigurując koreańskiego sedana możemy dorzucić skórzaną tapicerkę z wentylacją foteli, ksenony czy nawigację, jednak przez niewielkich rozmiarów ekran dotykowy jej obsługa może okazać się udręką.
Jazda na plus
Jak jeździ najnowsza generacja Hyundaia Elantry? Zaskakująco przyjemnie. Pod maską testowanego przez nas egzemplarza zamieszkiwał diesel 1.6 CRDi o mocy 136 koni i momencie 300 Nm. Do tego dwusprzęgłowa, automatyczna skrzynia 7‑biegowa, która sprawnie zmieniała przełożenia. Do niej trudno mieć jakiekolwiek zarzuty. Tak skomponowany układ napędowy zdecydowanie wystarczał do sprawnego poruszania się, choć o sportowych wrażeniach z jazdy oczywiście nie ma tutaj mowy — sprint do setki trwa nieco ponad 10 sekund. Jak na diesla silnik pracuje podczas jazdy kulturalnie i całkiem cicho.
Spalanie? Naprawdę przyzwoite, bo w okolicach 6,5 l / 100 kilometrów w warunkach miejskich. To dobry wynik, tym bardziej, że aby go osiągnąć, nie trzeba wcielać się w Kapitana Snuję.
Przy omawianiu jazdy na pochwałę zasługuje również znakomita ergonomia. Wnętrze nie jest może przesadnie nowoczesne, ale dzięki temu wszystko mamy w zasięgu wzroku, a obsługi samochodu nie trzeba przyswajać w asyście opasłej instrukcji.
Zatem za co ten minus?
Do tej pory ten test mógłby wskazywać, że Hyundai Elantra to samochód idealny. Mimo wielu plusów, niestety tak nie jest. Auto ma jeden, naprawdę duży minus. O czym mowa? O kulejącym i ułomnym układzie kierowniczym. Naprawdę nie pamiętam, kiedy jeździłem tak słabo prowadzącym się samochodem. W Elantrze miałem wrażenie, że kierownica nie jest w żaden sposób połączona z kołami. Szybkie i niewielkie ruchy kierownicą w lewo i prawo wcale nie przekładały się na to, w którym kierunku auto jedzie — cały czas jechało prosto. Jako kierowca nie mamy więc poczucia, że w razie potrzeby będziemy mogli skorygować tor jazdy czy sprawnie odbić w stronę przeciwną od zbliżającej się przeszkody.
Nie zrozumcie mnie źle. Nie jest tak, że Hyundaiem Elantrą nie da się jeździć. Oczywiście, że się da, po pewnym czasie idzie się nawet do tego układu kierowniczego przyzwyczaić. Wystarczy jednak przesiąść się do jakiegokolwiek, dosłownie jakiegokolwiek innego samochodu, aby poczuć różnicę. I owszem, Elantra nie jest stworzona do szybkiej i agresywnej jazdy slalomem, ale precyzja prowadzenia by się przydała. Choćby jej szczątkowe ilości…
Hyundai Elantra — werdykt
Osoby zainteresowane kupnem sedana na Hyundaia Elantrę mogą patrzeć jak na model wart zainteresowania. To dobrze wyglądający samochód, który jest dobrze wyposażony, a do tego wręcz banalny w obsłudze. Nowa Elantra to dowód na to, jak wielki postęp robi Hyundai wraz z każdą kolejną generacją swoich aut. Bardzo pozytywny odbiór samochodu skutecznie podkopuje niestety kiepski układ kierowniczy, który nie daje żadnych informacji o tym co dzieje się z samochodem i utrudnia zapanowanie nad nim, szczególnie podczas gwałtownych manewrów.
Jeśli jesteście w stanie przełknąć tę łyżkę dziegciu w beczce miodu, to od zakupu Hyundaia Elantry może powstrzymać Was tylko cena. Jest ona wygórowana, szczególnie w porównaniu do konkurencji. Cennik Elantry zaczyna się od 59 900 zł (wyprzedaż rocznika), jednak za egzemplarz wyposażony podobnie jak nasz testowy trzeba zapłacić już kwotę bliższą 100 000 złotych.
1.6 CRDi (diesel), 136 KM
OCENA
silnik i skrzynia
ergonomia
cena
Przeczytaj pozostałe testy samochodów.
↓ Lajk do dechy! ↓
5