Stało się. Alfa Romeo zrobiła SUV’a. Dla jednych na nieszczęście, dla drugich nareszcie. Jak jest naprawdę? Zapraszamy na nasz test!
Moda na SUV’y trwa w najlepsze, czego doskonałym dowodem jest Stelvio — pierwszy tego typu samochód stworzony przez artystów z Alfy Romeo. Czy spełni oczekiwania i poprawi wyniki finansowe marki?
Testujemy Alfę Romeo Stelvio w wartej ok. 250 000 zł wersji — z benzynowym silnikiem 2.0 o mocy 280 KM, napędem na cztery koła Q4 oraz 8‑biegowym automatem.
Piękna włoszka
O gustach się nie dyskutuje, dlatego pisanie o estetycznych względach samochodu wydaje się nie mieć większego sensu. Ciężko jednak ten aspekt pominąć w przypadku Alfy Romeo. Te samochody mają w sobie coś, co przyciąga oko i chwyta za serce.
Nie inaczej jest w przypadku Stelvio. Szczególnie, we wnętrzu. Spójrzcie sami:
Prawda, że jest przepiękne?
“Środek Alfy Romeo Stelvio to jedno z piękniejszych wnętrz wśród wszystkich samochodów, które testowałem przez ostatnie 5 lat.”
Moje uczucia szczególnie rozpaliła kierownica — z jednej strony sportowa, z drugiej elegancka. Wygodna w użyciu, do tego posiada swego rodzaju wisienkę lub jak kto woli truskawkę na torcie — przycisk Start / Stop Engine do uruchamiania silnika. Jego użycie kreuje swego rodzaju przeżycie, które szczególnie silne musi być w wersji Quadrifoglio, wyposażonej w silnik V6 2.9 BiTurbo o mocy 510 KM.
Materiały użyte do wykończenia wnętrza Stelvio są bardzo dobrej jakości. Skóra jest skórą, a drewno jest drewnem. Sporo na kokpicie plastiku, na szczęście jest on miękki i miły w dotyku. Pod kątem projektu i jakości wykończenia Alfa Romeo Stelvio wypada bardzo dobrze.
Jest jednak mały minus…
Alfa Romeo Stelvio wydaje się być spóźniona o kilka lat. Technologicznie nie ma tutaj niczego, co mogłoby nas zaskoczyć. Podczas gdy konkurencja oferuje zaawansowane systemy bezpieczeństwa czy praktyczne udogodnienia, w SUV’ie z Włoch znajdziemy niewiele — system autonomicznego hamowania awaryjnego oraz system ostrzegania przed niezamierzonym opuszczeniem pasa ruchu. Zaskakujące w tym wszystkim jest to, że tych wszystkich dodatkowych bajerów nam nie brakuje aż do momentu, kiedy dotrze do nas jak wiele więcej potrafi zaoferować konkurencja — wirtualne zegary, wyświetlacz HUD, indukcyjne ładowanie telefonu czy otwierana bezdotykowo klapa bagażnika to tylko przykłady…
Są też inne, niewielkie rzeczy — kamera cofania jest mało przydatna przez nieczytelny, niewielkich rozmiarów ekran umieszczony na desce rozdzielczej. Grzanie foteli nawet przy najwyższym ustawieniu jest mało skuteczne i ledwo wyczuwalne. Przyznam, to pierdoły, ale mogą mieć znaczenie przy użytkowaniu auta na co dzień.
Niepokorny duch
Alfa Romeo Stelvio ma dwie podstawowe zalety. Po pierwsze — wygląd, szczególnie wnętrza. Drugą zaletą jest prowadzenie. Mieliśmy okazję jeździć już wieloma SUV’ami. Wśród testowanych na naszym blogu — tylko w ostatnim czasie — aut były: Skoda Kodiaq, Renault Koleos, Hyundai Tucson, Suzuki Vitara S, Volvo XC90 czy Nissan Qashqai. Żaden, ale to żaden SUV nie prowadził się tak dobrze, jak Stelvio.
Alfa Romeo tworząc Stelvio postawiło na sport. Dzięki temu ten SUV prowadzi się równie dobrze, co rasowy hothatch. No, może lekko przesadzam, ale jak na swój rodzaj nadwozia i wysoko ustawiony środek ciężkości Alfa to prawdziwy majstersztyk pod względem wrażeń z jazdy. Składa się na to znakomicie pracujące zawieszenie oraz niezwykle precyzyjny układ kierowniczy, jak również takie zabiegi jak rozkład masy 50/50 czy wał napędowy z włókna węglowego. Ta cała kombinacja sprawia, że auto jedzie dokładnie tam, gdzie sobie zażyczymy, a wydawanie autu komend za pomocą niewielkich ruchów kierownicą to prawdziwa przyjemność.
“Alfa Romeo Stelvio to najlepiej prowadzący się SUV, jakim jechałem.”
O ile precyzja prowadzenia w Alfie Romeo Stelvio to niezapomniane przeżycie, tak osiągi okazują się nieco rozczarowujące. 280 koni mechanicznych z dwulitrowego turbo powinny zapewniać frajdę, prawda? W praktyce tak nie jest — może trochę przez skrzynię biegów (choć ta wydaje się bez zastrzeżeń), może masę (choć ta jak na SUV’a wydaje się niewielka, bo zaledwie 1660 kg), może sposób rozwijania mocy przez silnik. Jest dynamicznie, ale brakuje tego wyraźnego kopnięcia w kręgosłup, mówiącego Twojemu organizmowi, że oto nadchodzi kolejny zastrzyk adrenaliny. Szkoda, bo dwulitrowa benzyna o mocy 280 KM to przecież najmocniejszy — pomijając iście sportową wersję Quadrifoglio — motor, jaki znajdziemy w Stelvio.
Przyzwyczajenia wymagają również hamulce, które z początku wydają się słabo skuteczne — w Stelvio pedał hamulca trzeba po prostu przycisnąć nieco mocniej, aby auto zaczęło naprawdę skutecznie tracić prędkość.
Szaleństwo ponad rozsądkiem
Alfa Romeo Stelvio to dla mnie całkowite przeciwieństwo ostatnio testowanej przez nas Skody Kodiaq. Alfa jest piękna, romantyczna, szalona i pociągająca. Gdy zatrzepocze rzęsami i zauroczy cudownym wnętrzem przestajemy zauważać, że nie oferuje wiele ponad piękno i emocje. Ten samochód przyciąga głównie prowadzeniem, które nie tyle przypomina, co faktycznie jest takie jak w usportowionej, sporo mniejszej osobówce. Stelvio to samochód dla prawdziwych kierowców. Takich, którzy podążają za swoim szalonym sercem, a nie rozsądnym rozumem.
2.0 turbo, 280 KM (benzyna)
OCENA
bezpośredni układ kierowniczy
praca zawieszenia
wnętrze
zacofanie technologiczne
Przeczytaj pozostałe testy samochodów.
⬇ Lajk do dechy ⬇
16