Tesla, amerykański producent samochodów elektrycznych, zapowiedział właśnie nową wersję swojego flagowego Modelu S. Osiągami dorównywać będzie ona najlepszym supersamochodom!
Tesla Model S to najbardziej interesujący samochód elektryczny na rynku. Nie dość, że sedan wygląda rzeczywiście atrakcyjnie, w przeciwieństwie do często pokracznych i jednak małych aut konkurencji, to jeszcze porządnie jeździ. Do tej pory Model S oferował w najmocniejszej wersji przyspieszenie od zera do setki na poziomie 4,4 sekundy. Przyznacie, że nieźle — w całkowitej ciszy można było spokojnie pokonać takie auta jak Subaru Impreza STI czy Mitsubishi Lancer Evolution X. Ale Tesla idzie o krok dalej…
TERYTORIUM SUPERSAMOCHODÓW
Najnowsze wieści z obozu Tesli donoszą, że Model S w wersji oznaczonej kodem P85D pobije dotychczasowe rekordy. Wszystko dzięki połączeniu dwóch silników elektrycznych. Wciśnięcie pedału gazu do oporu z pewnością przyniesie wiele emocji, producent obiecuje bowiem łączną moc 691 koni, 687 Nm momentu obrotowego oraz przyspieszenie do setki w zaledwie 3,2 sekundy. To terytorium dotychczas zarezerwowane dla takich modeli jak Porsche 911 Turbo czy Lamborghini Huracán LP 610–4! 😉 Mało tego, takie fury jak Ferrari 458 Italia, Porsche Panamera Turbo S czy Audi RS7 zostają w tyle. Nadal pamiętacie, że mówimy o Tesli napędzanej prądem z gniazdka elektrycznego, tak samo jak Wasza lodówka, pralka i telewizor?
Oszałamiające osiągi to nie jedyne zalety odświeżonej Tesli Model S P85D. Napęd na cztery koła zapewnia pewne prowadzenie, a liczni elektroniczni strażnicy — komfort. Funkcja Auto Pilot, za sprawą kamery oraz 12 czujników, obserwuje drogę dookoła całego samochodu. Dzięki temu kierowca informowany jest nie tylko o sczytywanych znakach drogowych, ale po uruchomieniu kierunkowskazu auto jest w stanie samodzielnie zjechać na sąsiedni pas. Jeśli kierowca puści kierownicę, samochód nadal będzie utrzymywał tor jazdy, a do tego dopasuje prędkość na podstawie obowiązujących ograniczeń prędkości, unikając mandatu.
Na koniec pewnie zapytacie o zasięg. Cóż, po dołożeniu dwóch silników, napędu na cztery koła i podkręceniu osiągów zasięg… wzrósł! Teraz na jednym ładowaniu da się przejechać nawet 450 kilometrów.
PRZYSZŁOŚĆ CZY NIE?
Czy tak ma wyglądać motoryzacja przyszłości? Sedany ładowane z gniazdka, które na prostej są w stanie dorównać najnowszemu Lamborghini? Nie, to już teraźniejszość.
I fakt, mnie takie technologie, jak wspomniany Auto Pilot i samodzielna zmiana pasów przez samochód, nieco przeraża. Ale jeśli mowa o osiągach, dotychczas zarezerwowanych dla Lambo czy Ferrari, to ciarki po plecach mi chodzą. Nawet mimo to, że pierwsze wrażenia z jazd nową Teslą ludzie opisują jako “przerażające”. Ale ja właśnie chciałbym poczuć nieustające, niesłabnące wgniatanie w fotel. Podobne oferuje ponoć Porsche 918 Spyder. Tym bardziej z Teslą chciałbym się zaprzyjaźnić 😉
10