Parkujecie pod chmurką? Zdarza wam się zazdrośnie spojrzeć ma auta, które w zimie nie mają na sobie grama śniegu, a ich kierowcy prowadzą je bez kurtek? Myślicie, że parkują w garażu? Może tak… a może mają zamontowane niezależne ogrzewanie.
Zapewne słyszeliście, jak ktoś kiedyś wspominał o „debasto”. Potocznie w ten sposób nazywane jest każde ogrzewanie postojowe. Czasem ktoś wypowie nazwę poprawnie, czyli Webasto. Nie jest to nazwa ogrzewania postojowego, ale jedna z firm produkujących urządzenia tego typu. Drugą jest Eberspacher. Są to systemy oparte o nagrzewnice zasilane paliwem ze zbiornika samochodu. Mamy jeszcze możliwość zamontowania elektrycznego, niezależnego od układów samochodu, urządzenia marki DEFA.
Współczesny silnik diesla przy dużym mrozie nie jest w stanie utrzymać stabilnej temperatury. Wynika to z jego wysokiej sprawności. Sprawność cieplna w przypadku diesla jest na poziomie 35–40%, a benzyny 25–30%. Co to znaczy? Mocno upraszczając, silnik diesla więcej energii ze spalonego paliwa przetwarza na pracę, a mniej oddaje do układu chłodzenia, w porównaniu do silnika benzynowego. Im nowocześniejszy i bardziej oszczędny silnik tym bardziej potrzebuje on układu dogrzewania. Zwłaszcza, jeśli kierowca jest zmarznięty i od razu po uruchomieniu silnika oczekuje ciepłego powietrza z nadmuchu. Z tego powodu układy dogrzewania montowane są w dieslach.
Kierowca nie ma wpływu na działanie dogrzewacza. Wszystko jest zautomatyzowane. Jeśli komputer sterujący pracą silnika otrzyma informację o niskiej temperaturze płynu chłodzącego to dogrzewacz zacznie działać. Po podniesieniu temperatury do wymaganej wartości sam się wyłączy. Jednak nie każde auto jest tak wyposażone fabrycznie, a układ działa tylko po włączeniu silnika.
Jeśli chcecie podnieść komfort podróżowania waszym autem, wsiadać do ciepłego wnętrza i nie borykać się ze skrobaniem szyb, to warto zastanowić się nad zamontowaniem ogrzewania postojowego działającego niezależnie od silnika, czyli Webasto lub Eberspacher. Niezależne ogrzewanie działa tak, jak dogrzewacz, na zasadzie pieca centralnego ogrzewania. W urządzeniu znajduje się nagrzewnica zasilana paliwem ze zbiornika auta. Manualnie lub zdalnie, urządzenie włącza się i zaczyna podgrzewać ciecz w małym obiegu układu chłodzenia, czyli w silniku i nagrzewnicy. Dzięki współpracy z układem automatycznej klimatyzacji możemy regulować w jakim stopniu wytwarzane ciepło ma ogrzewać wnętrze, a w jakim silnik samochodu.
Zaletą ogrzewania postojowego jest możliwość działania bez konieczności korzystania z zewnętrznych źródeł zasilania i to, że wszystko odbywa się automatycznie i we współpracy z układami auta. W najprostszej wersji mamy „budzik”, na którym programujemy godzinę włączenia ogrzewania. Można też sterować urządzeniem poprzez pilota lub telefon komórkowy. Jeśli auto parkujecie na parkingu „pod chmurką” to jest to rozwiązanie dla was.
Główną wadą ogrzewania postojowego jest korzystanie w czasie pracy z akumulatora zamontowanego w aucie. Samo urządzenie pobiera przeważnie w okolicach 50W, ale jeśli do tego dołożymy energię potrzebną do obsłużenia układu wentylacji to okaże się, że w wielu przypadkach może być krucho z prądem. Moim zdaniem jest to jedyny problem związany z eksploatacją tych urządzeń. Wielu użytkowników może odstraszyć też cena.
Pamiętajcie jednak, że sprzedając auto możecie układ ogrzewania postojowego wymontować i zamontować w kolejnym aucie.
Jeśli mieszkacie w domu lub auto parkujecie w garażu podziemnym, w którym są zamontowane gniazdka, to alternatywą dla paliwowego ogrzewania postojowego może być elektryczne ogrzewanie marki DEFA. Ten system pochodzi ze Skandynawii.
Norwegowie opracowali system podgrzewania oparty o energię elektryczną czerpaną z przysłowiowego gniazdka. Są to różnego rodzaju grzałki montowane w silniku lub w jego okolicy. System jest ekstremalnie prosty. Ma przewód zasilający i grzałkę. W starszych autach może ona być montowana w bloku silnika lub w małym obiegu układu chłodzenia. W nowszych są to grzałki kontaktowe montowane na zewnątrz silnika. Za pośrednictwem specjalnej pasty stykają się z blokiem silnika lub miską olejową, a dodatkowe wsporniki lub blaszki montażowe dbają o ich odpowiednie przyleganie i to załatwia sprawę.
Układ może być programowany lub uruchamiany zdalnie. W układach ogrzewania postojowego, takiego jak Webasto czy Eberspacher, programuje się czas działania urządzenia i godzinę, o której ma się ono włączyć. W przypadku DEFY działa to inaczej. Informujemy układ tylko o tym, o której chcemy ruszyć w trasę. Sterownik w zależności od temperatury zewnętrznej, decyduje o włączeniu grzania. Oczywiście można układ włączać przy pomocy pilota.
Zaletą DEFY jest to, że nie korzysta ona z układów samochodu. Montaż nie wpływa na instalację elektryczną i w minimalnym stopniu na układ chłodzenia. Tak jak wspominałem, w najnowszych modelach mamy do czynienia z grzałkami kontaktowymi. Jaka jest zaleta takiego rozwiązania? Możemy swobodnie zamontować DEFĘ i nie musimy się martwić, że utracimy gwarancję. To duży plus.
Wadą DEFY jest konieczność podłączenia do gniazdka. Jest to raczej rozwiązanie dla ludzi mieszkających w domach. Niestety u nas jeszcze nie ma na ulicach słupków „elektrycznych” do których można podłączyć auto w nocy lub w czasie naszej pracy.
Za wadę DEFY można również uznać to, że układ w wersji podstawowej podgrzewa tylko silnik. Norwegowie poradzili sobie z tym w ten sposób, że do układu można dokupić nagrzewnicę wnętrza. Jest to tak zwany „farelek” czyli wentylator z grzałkami. Wygląda to całkiem ładnie i występuje w różnych mocach. Ten element montowany jest na uchwycie, pozwalającym w ułamku sekundy odpięcie wentylatora i zabranie go do domu. Nagrzewnica podłączana jest do układu sterującego podgrzewaniem silnika, czyli korzysta z napięcia 230V. Niestety, dla niektórych właścicieli aut zamontowanie takie urządzenia w środku będzie niedopuszczalne. Trudno.
Poza tym DEFA oferuje również układ doładowywania akumulatora. Mały prostownik montujemy pod maską i jeśli tylko podłączymy zasilanie do układu to akumulator zaczyna się ładować. Wszystko jest genialnie proste i bardzo elastyczne. Możemy kupić samą grzałkę lub sama nagrzewnicę wnętrza lub sam prostownik. Wszystko zasilane jest jednym przewodem, podłączonym do gniazdka.
Wiem, że na to czekacie. Ile to wszystko kosztuje? Webasto i Eberspacher to wydatek rzędu 5000zł, bardziej rozbudowane układy mogą kosztować nawet 10000zł. Niewątpliwie nie jest to mało. DEFA jest dużo tańsza. Kompletny system można kupić za około 1300zł. Cena zależna jest od naszej konfiguracji. Sam układ podgrzewania silnika i wnętrza to 800zł a ceny grzałek silnika zaczynają się od 300zł. Jak widać różnica w cenie jest bardzo duża. Co bym wybrał? W moim przypadku DEFA byłaby całkiem niezłym rozwiązaniem. Ale idealnie byłoby mieć DEFĘ i Webasto. Przez noc akumulator ładuje się z sieci, a po wyjściu z pracy auto jest podgrzane przez Webasto. Układ idealny… Gdyby nie ta cena.
Za pomoc w przygotowaniu materiału dziękujemy Dariuszowi Kowieskiemu z firmy Skylark Polska
oraz Danielowi Waliszkiewiczowi z Inter Cars
↓ Lajk do dechy! ↓
180