Site icon antymoto

Antymoto jakiego nie znacie

Antymoto blog motoryzacyjny

Dokład­nie pięć lat temu wszyst­ko się zaczę­ło. Świa­tło dzien­ne ujrzał nasz blog i zaczę­li­śmy dla Was pisać. Z oka­zji pię­cio­le­cia Anty­mo­to ujaw­nia­my Wam pięć fak­tów o nas, o któ­rych wcze­śniej mogli­ście nie wie­dzieć.


1. Mamy imiona!

Czę­ściej chy­ba na blo­gu wspo­mi­na­my Świn­kę niż nas samych, jed­nak wierz­cie lub nie, Offt­za i Leni­wiec mają imio­na! Tak napraw­dę Offt­za ma na imię Mag­da­le­na, a Leni­wiec zwa­ny jest Mar­ci­nem. Choć od wie­lu wie­lu lat już tak na sie­bie mówi­my, to na dobrą spra­wę nie za bar­dzo pamię­ta­my źró­dła naszych ksy­wek, skąd się to wzię­ło czy kto tak do nas pierw­szy raz powie­dział.

Zabaw­na spra­wa, ale w domu sami do sie­bie rów­nież zwra­ca­my się per Offt­za i Leni­wiec, a nie po imie­niu.

Antymoto

2. Wszystko się zaczęło od…

Nasze począt­ki to pierw­szy uży­czo­ny samo­chód, któ­rym jeź­dzi­li­śmy, jed­nak osta­tecz­nie jego test nie został nigdzie opu­bli­ko­wa­ny. Wów­czas Leni­wiec na potrze­by swo­jej pra­cy dostał na kil­ka dni do jaz­dy auto, któ­re zain­spi­ro­wa­ło nas do roz­po­czę­cia naszej przy­go­dy z blo­gos­fe­rą. A był to… Prius! Choć po dziś dzień wspo­mnie­nia tych jazd testo­wych spra­wia­ją, że budzi­my się w środ­ku nocy zla­ni potem, to nasze love do moto­ry­za­cji ma tro­chę dłuż­sze korze­nie.

Pierw­szym samo­cho­dem Leniw­ca był VW Golf III w gazie, a kolej­nym Peu­ge­ot 307 w die­slu. Dopie­ro za trze­cim razem doj­rzał do zaku­pu cze­goś, czym nie musiał wra­cać kana­ła­mi do domu, czy­li do naszej już wspól­nej rodzin­nej Świn­ki. W tym samym cza­sie nasza pasja do moto­ry­za­cji prze­ja­wia­ła się w wie­lu godzi­nach i dzie­siąt­kach okrą­żeń prze­je­cha­nych na gokar­tach. Ileż my wte­dy ćwi­czy­li­śmy, żeby urwać set­ne sekun­dy od wła­snych życió­wek!

Kolej­ną wspól­nie wydrep­ta­ną moto-ścieżką w naszym życiu były jed­no­śla­dy. Oby­dwo­je zro­bi­li­śmy kurs na pra­wo jaz­dy kat. A, jed­nak z róż­nych wzglę­dów żad­ne z nas do tej pory nie dopro­wa­dzi­ło spra­wy do koń­ca. Co roku oczy­wi­ście się zarze­ka­my, że jak tyl­ko zro­bi się cie­plej to bie­rze­my jaz­dy doszka­la­ją­ce i teraz to już na pew­no podej­dzie­my do egza­mi­nu. Jed­nak zbie­ra­my się do tego jak sój­ki za morze.

3. Podział ról

To, że jeste­śmy mał­żeń­stwem z ben­zy­ną we krwi i we dwo­je pro­wa­dzi­my Anty­mo­to to oczy­wi­sta oczy­wi­stość i od począt­ku się tym szczy­ci­my. Ba! Moż­na nawet powie­dzieć, że jest to nasz znak roz­po­znaw­czy. Ale pew­nie nie wie­dzie­li­ście, że to Leni­wiec odpo­wia­da Wam na wia­do­mo­ści i komen­ta­rze? Po jego stro­nie jest rów­nież kon­takt z Klien­tem oraz wszel­kie dzia­ła­nia mar­ke­tin­go­we. Offt­za odpo­wie­dzial­na jest za dobór miejsc na sesje foto­gra­ficz­ne oraz sta­łą aktu­ali­za­cję naszych „foto miej­scó­wek”. Każ­dy nasz tekst prze­cho­dzi przez dwie pary rąk i któ­re by z nas nie było auto­rem, to dru­gie zawsze czy­ta tekst przed publi­ka­cją i spraw­dza go.

Wie­cie zapew­ne, że nie raz już byli­śmy chwa­le­ni za jakość zdjęć, któ­re wyko­nu­je­my. Tutaj też mamy swo­je „role” — Offt­za gustu­je w foto­gra­fii sze­ro­ko­kąt­nej i duuuużych zbli­że­niach (tzw. macro), z kolei Leni­wiec jest mistrzem poka­zy­wa­nia całej syl­wet­ki auta na cie­ka­wym tle. Zaj­mu­je się tak­że nagry­wa­niem i mon­ta­żem naszych fil­mi­ków na YouTu­be. Jego ulu­bio­na zabaw­ka to Foton Vara­nus, a Offt­za zamie­rza roz­wi­jać się w kie­run­ku ste­ro­wa­nia dro­nem i ujęć uzy­ski­wa­nych za jego pomo­cą.

A pro­pos fil­mi­ków, to nagry­wa­jąc je rów­nież mamy swo­je role. Część z Was słusz­nie zauwa­ży­ła, że czę­sto jeste­śmy nie­zwy­kle zgod­ni w naszych opi­niach. Owszem, jed­nak Leni­wiec jest nie­po­praw­nym opty­mi­stą i entu­zja­stą nie­mal każ­de­go testo­wa­ne­go przez nas samo­cho­du czy jed­no­śla­du. Offt­za zaś to uro­dzo­ny hej­ter i nie była­by sobą, gdy­by cze­goś nie skry­ty­ko­wa­ła… jak to baba 😉

4. Po nocach nam się śni….

Przez ostat­nie pięć lat spo­ro już prze­te­sto­wa­li­śmy wszel­kie­go rodza­ju pojaz­dów. Nie były to tyl­ko samo­cho­dy oso­bo­we, pro­wa­dzi­li­śmy też auta dostaw­cze, tere­no­we, spor­to­we, limu­zy­ny, moto­cy­kle, a tak­że sku­te­ry. Dużo za nami i mamy nadzie­ję, że jesz­cze wię­cej przed nami. Czy jest jed­nak taki pojazd, któ­ry wywarł na nas naj­więk­sze wra­że­nie? Któ­ry wspo­mi­na­my po dziś dzień?

Owszem, choć cięż­ko nam się zde­cy­do­wać i wska­zać jeden taki model. Ze wzglę­du na brzmie­nie, wygląd i fraj­dę z jaz­dy musi­my uho­no­ro­wać Renault Mega­ne RS Tro­phy. Auto, któ­re już swo­im wyglą­dem pro­wo­ku­je, a za kie­row­ni­cą nie spo­sób zacho­wać powa­gę i jechać po eme­ryc­ku (czyt. eco). Dru­gi samo­chód, któ­ry po wsze cza­sy zapadł nam w pamięć, to Volvo S60 Pole­star (ten z 3‑litrowym sil­ni­kiem). Brzmie­nie tego wozu jest rów­nie zaska­ku­ją­ce, jak jego osią­gi. Tym bar­dziej, że jest to Volvo, czy­li ucie­le­śnie­nie samo­cho­dów dla dys­tyn­go­wa­nych kape­lusz­ni­ków. Jakość mate­ria­łów wykoń­cze­nio­wych to już tra­de­mark Volvo, jed­nak wygląd nie­bie­skiej strza­ły Pole­star budzi zachwyt i tro­chę też zdzi­wie­nie, że mimo wszyst­ko Volvo stać na tak nie­ty­po­wy dla nich samo­chód. Czap­ki z głów!

Oczy­wi­ście w tym zesta­wie­niu nie mogło­by zabrak­nąć naszej rodzin­nej Świn­ki. Ilo­ma samo­cho­da­mi byśmy nie jeź­dzi­li, nadal jest to miłość nasze­go moto życia. Nadal ten samo­chód nas nie nudzi, nadal budzi uśmiech na naszych twa­rzach, jak tyl­ko go zoba­czy­my, a jak usły­szy­my to baj­ka, poezja, cud, miód i orzesz­ki 😉

5. Moto marzenia.

Marze­nia są od tego, żeby je speł­niać. Dla­te­go jeź­dzi­my naszym wyma­rzo­nym Sub­a­ru. Jed­nak ape­tyt rośnie w mia­rę jedze­nia i z cza­sem czło­wiek pra­gnie cze­goś jesz­cze, wię­cej pikan­te­rii, wię­cej wra­żeń, wię­cej wyzwań. I jak się zasta­no­wić, co mogło­by jesz­cze zago­ścić w naszym „gara­żu marzeń” to pusz­cza­my wodze fan­ta­zji. Offt­zy od dawien daw­na marzy się choć­by prze­jażdż­ka Ładą Nivą, sle­eper zbu­do­wa­ny na bazie sta­re­go Fia­ta 500 oraz Duca­ti Mon­ster.

Leni­wiec nato­miast smo­li moto cho­lew­ki do… sam nie wie cze­go, bo cią­gle mu się to zmie­nia. Na pew­no klu­czo­we było­by brzmie­nie sil­ni­ka, bo czy­ta­jąc jego testy łatwo zauwa­żyć, że z tej per­spek­ty­wy czę­sto oce­nia samo­cho­dy.


Tym oto spo­so­bem wie­cie już o nas pra­wie wszyst­ko.
Dzię­ku­je­my, że jeste­ście z nami już od 5 lat!

Exit mobile version