Pamiętacie Opla Kadetta? Dla wielu była to przepustka do świata motoryzacji. Tym trudniejsze zadanie miał zastępujący go w 1991 roku Opel Astra. Jak miewa się ten model obecnie? Testujemy czwartą generację Astry Turbo w wersji sedan.
W wielu osobach Opel Astra może budzić sentyment — model ten nie tylko jest następcą wspmnianego Kadetta, ale od wielu już lat Astra produkowana jest między innymi w Gliwicach. Ba, nawet jubileuszowym, milionowym samochodem wyprodukowanym przez zakłady w Gliwicach była Astra III sedan! Co zatem oferuje najnowsze wcielenie małego rodzinnego auta Opla?
We wnętrzu Nowy Opel Astra robi wrażenie auta droższego, niż jest w rzeczywistości. Nowoczesny, ale i elegancki design w połączeniu ze skórzaną i dwukolorową tapicerką sprawia, że samochód daje poczucie prestiżu. Materiały są dobrej jakości, a dotykając ich nie mieliśmy poczucia, że obcujemy z tanią imitacją. Przeszycia grubą nicią, chromowane elementy, perforowana skóra na siedzeniach — wszystko brzmi jak wyposażenie znacznie droższego pojazdu.
Szeroki zakres regulacji fotela i kierownicy pozwolił nam dobrać prawidłową i wygodną pozycję do jazdy. Siedziska nie tylko dobrze wyglądają, ale też są bardzo wygodne i posiadają funkcję podgrzewania, przydatną podczas zimnych dni. Jest jednak we wnętrzu nowej Astry coś, co nas zawiodło. Jest to centralna część deski rozdzielczej, służąca do obsługi nawigacji, radia czy ustawień samochodu. Jak sami zobaczycie na zdjęciu poniżej, chcąc ustawić ulubioną muzykę czy dodać cel podróży w systemie nawigacji, zmuszeni jesteśmy korzystać z panelu zawierającego wiele przycisków. Ile dokładnie? Tego nie wiemy, bo podczas liczenia przy 19 zwyczajnie się pogubiliśmy. Ekran w testowym egzemplarzu nie był niestety dotykowy, rozumiemy więc potrzebę zastosowania tradycyjnych guzików. Ale dlaczego musiało ich trafić na konsolę aż tyle? Odnalezienie się w gąszczu przycisków jest trudne i irytujące. Gdyby ten sam pomysł realizowało Apple, do sterowania wystarczyły by zapewne tylko dwa guziki, a tak za ergonomię w Astrze musimy przyznać minusa.
Osoby rozważające zakup Nowego Opla Astry z pewnością zwrócą uwagę na pojemność bagażnika. Ze względu na typ nadwozia dosyć niewielki jest otwór do załadunku, ale sam bagażnik pomieści wiele, bo 460 litrów (po złożeniu siedzeń 1010 l). Nie przewidziano niestety możliwości otwierania bagażnika stojąc przy klapie — konieczne jest użycie pilota lub wciśnięcie guzika w centralnej części deski rozdzielczej, co choćby na parkingu centrum handlowego nie będzie dobrym rozwiązaniem.
Co interesujące, radość z pojemnego bagażnika niweluje nieco ilość miejsca dla pasażerów tylnej kanapy. Z tyłu najlepiej czuć będą się szczególnie dzieci, a to za sprawą niewielkiej przestrzeni na nogi — wysokie osoby podczas tras nie będą miały co zrobić z kolanami, choć głowa pod sufitem mieścić im się będzie bez problemu.
Stylistyka Nowego Opla Astry w wersji sedan może się podobać — tak przynajmniej jest w naszym przypadku 😉 Projektantom udało się połączyć w jednym aucie odważną sportową linię z zachowawczą elegancją. Spore przetłoczenia na bokach, wydatne zderzaki, delikatny spojler na tylnej klapie i duże felgi zdają się mówić “umiem jeździć”, a jednocześnie chromowane ramki, klamki i dodatki szepczą “dobrze wyglądam”. Jak jest w rzeczywistości?
Po kilku dniach z testowanym Nowym Oplem Astrą stwierdzamy, że niestety lepiej ten samochód wygląda, niż jeździ. Chociaż tutaj też wszystko zależy od nastawienia. Jeśli zapatrzymy się na sportowe akcenty w linii nadwozia i wykończeniu wnętrza, spojrzymy na znaczek Turbo, wpasujemy się w rasowo wyglądające fotele, przydusimy przycisk Sport na desce rozdzielczej, a zegary zmienią podświetlenie na czerwone, wciskając pedał gazu poczujemy gorycz. Gorycz porażki. Silnik 1.4 o mocy 140 KM na papierze wygląda dobrze, ale w praktyce nie daje żadnych sportowych odczuć. Sprint do setki trwa 10 sekund. Do tego, nawet po ustawieniu trybu jazdy na Sport, nadwozie wychyla się na zakrętach, zawieszenie jest miękkie, a skrzynia pracuje nieprecyzyjnie. Smutek.
Gdy jednak uzmysłowimy sobie, że ten sam samochód kupuje nie singiel żądny wrażeń, lecz rodzina z dzieciakami, pragnąca wygodnego, prestiżowo wyglądającego auta ze sporym bagażnikiem do jazdy na co dzień i na wakacyjne wojaże, zmieniamy zdanie. Przy spokojnej jeździe auto sprawuje się dobrze — znakomicie wyłapuje nierówności i dziury, dając poczucie komfortu.
Pamiętając o powstrzymaniu się od poczucia przebywania w aucie o sportowym zacięciu, dostrzegliśmy w testowanym Nowym Oplu Astrze kilka miłych dla kierowcy i pasażerów dodatków: dwustrefowa klimatyzacja, sterowane elektrycznie okno dachowe, nawigacja, sterowane z kierowcy radio z Bluetooth, tempomat, czujniki parkowania. Znacznie bardziej praktyczny od guzika Sport w tym aucie okazuje się zmieniający charakterystykę zawieszenia przycisk Tour — stworzony przez producenta do pokonywania długich tras. Ekonomiczna, spokojna i komfortowa jazda to prawdziwa natura testowanej Astry.
Spalanie? Sam Opel podaje 7.2 litra na 100 km w trybie miejskim. Nam niestety nie udało się utrzymać tak niskiego wyniku, mimo spokojnej jazdy, trzymania się rekomendacji biegów oraz uruchomionego systemu Start/Stop. Nasz wynik w mieście to 8.3 l/100 km. Po mocniejszym wciśnięciu gazu było to już ponad 10 litrów.
Nowego Opla Astrę możecie mieć w wersji sedan już za 61 400 zł. Gdy jednak poszalejecie w konfiguratorze, zdecydujecie się na silnik 1.4 140 KM i dobierzecie dodatki zbliżone do wyposażenia naszego testowego egzemplarza, cena poszybuje do 100 000 zł. A to już sporo. Fakt, wyposażeniem, wyglądem i wnętrzem samochód ten robi dobre i adekwatne do ceny wrażenie, ale od osiągów chciałoby się czegoś więcej.
Nowy Opel Astra to godne polecenia auto rodzinne, które po dodaniu opcji wyposażenia dodatkowego robi się małą, eksluzywną limuzyną. Model ten nie jest pozbawiony mankamentów, ale w ogólnym rozrachunku wypada bardzo dobrze. Jeżeli oprócz atrakcyjnego wyglądu czy pojemnego bagażnika poszukujecie sportowych emocji, nie dajcie zmylić się plakietce Turbo na klapie i kierujcie się w stronę wersji OPC 😉
5