Najmocniejsza i najbardziej rasowa odmiana Mitsubishi Lancera przechodzi do historii. To wielki smutek, i nie piszemy tego z przekąsem tylko z tego powodu, że sami jeździmy Subaru…
Jesteśmy straceni! Hybrydy i silniki elektryczne wypierają rasowe, doładowane dwulitrówki. Idealnym przykładem tej nieszczęsnej kolei rzeczy jest Mitsubishi Lancer Evolution, które to… oficjalnie staje się historią. Japończycy zapowiedzieli, że kończą produkcję obecnej, dziesiątej generacji i na tym koniec. Nie będzie już Evo. A już na pewno nie w takiej postaci jak obecnie. Jeśli doczekamy się kolejnej sportowej odmiany sedana ze stajni Mitsubishi, to napędzany on będzie wspomnianym napędem hybrydowym. Smutek i żal.
Niejako na osłodę, choć oficjalnie z okazji 40-lecia obecności marki Mitsubishi w Europie, do sprzedaży trafiła obecnie edycja specjalna Evo X. Najmocniejszą z nich jest Mitsubishi Lancer Evolution 2.0 GSR 5MT GT360, dysponujący mocą 360 koni, które pozwalają zobaczyć pierwszą setkę na zegarze już po 4,4 sekundy. Na wyposażeniu zaś kilka cieszących pozycji: wydech HKS, turbotimer oraz dodatkowe zegary Defi. Przyznacie, że z opcjonalnym pakietem Alcantara wnętrze wygląda zachęcająco:
Szczerze robi mi się przykro, że Lancer Evo zniknie. To dzięki zaciętej rywalizacji pomiędzy Mitsubishi i Subaru ich samochody stawały się coraz lepsze. Evo i STI zyskiwało dzięki temu, że marki stawiały sobie za cel pokonanie konkurenta, wyciskając z siebie i z maszyn tyle, ile się da. Rywalizacja napędzała rozwój. I nie oszukujemy się — mimo wielkiej miłości do Subaru, to Evo często było skuteczniejsze.
22 lata, 10 generacji, 5 tytułów w cyklu Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Świata WRC i to wszystko szlag trafił.
Żegnaj Evo [*]
21