PARTNER BLOGA:

Wizyta w CERN i prezentacja nowego oleju Castrol

Przewiń w dół

Dla każ­dej mar­ki wpro­wa­dze­nie nowe­go pro­duk­tu to bar­dzo waż­na chwi­la, poprze­dzo­na wie­lo­let­ni­mi bada­nia­mi i milio­na­mi wyda­ny­mi na opra­co­wa­nie czę­sto prze­ło­mo­wych tech­no­lo­gii. Taka pre­mie­ra powin­na się odby­wać w wyjąt­ko­wych miej­scach. Zapra­szam więc do CERN!

Zaraz, zaraz — skąd ja się wzią­łem w Gene­wie? Pole­cia­łem tam na zapro­sze­nie Castro­la, fir­my, któ­rej olej kupo­wał Wasz ojciec i dzia­dek, a może nawet i Wy w Pewe­xie. Jak ktoś nie wie co to Pewex, to…

Tak czy ina­czej o 3.30 trze­ba było otwo­rzyć oko i pole­cieć na lot­ni­sko. Ja to pro­szę pana mam bar­dzo dobre połą­cze­nie. Wsia­dam w tak­sów­kę i na Okę­cie. Tu prze­sia­dam się w Bom­bar­die­ra CRJ900 i lecę do Kopen­ha­gi. Prze­sia­dam się w Air­bu­sa A310 i lecę do Gene­wy. A tu już z gór­ki. W auto­bus i jestem w hote­lu.

Słoń­ce i błę­kit nie­ba. Szwaj­ca­ria… tu się oddy­cha Kra­mer. Mając jesz­cze spo­ro cza­su do wie­czo­ra, wybra­łem się na spa­cer. Chy­ba tra­fi­łem na jakąś uli­cę han­dlo­wą, bo gdzie nie spoj­rzę, to zegar­ki albo buty dam­skie w cenach dobrej fury w Słom­czy­nie. No wła­śnie… fury. Na uli­cach Gene­wy Rolls Roy­ce, Lam­bo, McLa­re, czy inny bolid w cenie pry­wat­ne­go odrzu­tow­ca, nie jest czymś zaska­ku­ją­cym. Cen­trum mia­sta jest wyma­rzo­nym miej­scem na polo­wa­nie z apa­ra­tem foto­gra­ficz­nym. Wystar­czy 15. minu­to­wy spa­cer, żeby zro­bić kil­ka­na­ście faj­nych zdjęć.

Wra­cam do hote­lu. Przy­go­to­wu­ję się do wie­czor­nej impre­zy w CER­Nie. Nowy pro­dukt… O co cho­dzi?

CERN

Z odda­li widać kulę. Drew­nia­ną kulę… To CERN. Pod­jeż­dża­my przed budy­nek, a tu pod kocy­kiem stoi Lam­bo. Nie­ste­ty auto pozo­sta­je zakry­te aż do zakoń­cze­nia impre­zy.

Pozna­ję Adria­na Zaug­ga. Świet­ny gość. Nie wiem, czy ich tego uczą, czy tacy się rodzą, ale koleś jest otwar­ty, weso­ły i odpo­wia­da nawet na nasze naj­głup­sze pyta­nia. Po pro­stu jak­bym się spo­tkał z kum­plem, któ­re­go nie widzia­łem pół roku.

CERN

Wpa­da­my do budyn­ku, w któ­rym panu­je ciem­ność. Wła­śnie koń­czy się pokaz pre­zen­tu­ją­cy to, czym zaj­mu­ją się naukow­cy w CERN. Szcze­rze? Dla mnie to czar­na magia. Oglą­dam eks­po­na­ty — mię­dzy nimi pierw­szy na świe­cie ser­wer inter­ne­to­wy. War­to o tym wspo­mnieć, bo wła­śnie mija 25 lat od kie­dy są inter­ne­ty.

Napię­cie rośnie i wresz­cie miłe dziew­czę­ta (bez kwia­tów) wpusz­cza­ją nas do kolej­nej wiel­kiej kuli, w któ­rej odbę­dzie się pre­zen­ta­cja nowe­go ole­ju sil­ni­ko­we­go Castrol. Hej, myślę. Co jesz­cze moż­na wymy­ślić, jeśli cho­dzi o ole­je? Moją uwa­gę przy­ku­wa­ją wiel­kie gablo­ty, a w nich pocię­te sil­ni­ki. Od R4 do V12. Co za mar­no­traw­stwo, myślę…

CERN

Po dru­giej stro­nie sali jakieś dziw­ne “pają­ki” świe­cą się w gablo­tach. Co to jest? Pod­cho­dzę, przy­glą­dam się i coś mi to przy­po­mi­na. Jak spod zie­mi wyra­sta obok mnie miła pani i pyta, czy chciał­bym się dowie­dzieć cze­goś wię­cej. Oka­zu­je się, że te mode­le to stwo­rzo­ne przy pomo­cy dru­kar­ki 3D “mapy” miejsc, w któ­rych olej sil­ni­ko­wy pod­da­wa­ny jest naj­więk­szym obcią­że­niom. Wyglą­da to nie­zwy­kle cie­ka­wie. Każ­da panew­ka, każ­da krzyw­ka, każ­dy cylin­der wiszą w powie­trzu, połą­czo­ne cie­niut­ki­mi “dru­ci­ka­mi”. Ktoś miał dosko­na­ły pomysł, żeby w ten spo­sób zwi­zu­ali­zo­wać układ sma­ro­wa­nia.

CERN

Zaczy­na się. Video, muzy­ka, szoł. Na sce­nę wyska­ku­je zgrab­na atrak­cyj­na blon­dyn­ka (+10 do atrak­cyj­no­ści impre­zy) i zaczy­na opo­wieść. Zapra­sza na sce­nę sze­fa wszyst­kich sze­fów, Pau­la Water­ma­na, któ­ry opo­wia­da o nowym pro­duk­cie. Castrol EDGE Tita­nium FST™. Castrol — wia­do­mo, EDGE – znam, FST™ — też ogar­niam. Ale o co cho­dzi z tyta­nem? Tego dowiem się póź­niej.

CERN

Zaraz po Pau­lu opo­wieść kon­ty­nu­uje Dan­ny Car­li­sle. Opo­wia­da o tech­no­lo­gii Tita­nium. Jest cie­ka­wie, ale w mojej gło­wie już poja­wia­ją się pyta­nia. Muszą pocze­kać, bo oto wpa­da­ją na sce­nę Augu­sto Far­fus i Adrian Zaugg.

CERN

Z Augu­sto chwi­lę wcze­śniej roz­ma­wia­łem. Pyta się mnie skąd jestem. Z Pol­ski. O faj­nie! Moja bab­cia była Polką.

Na even­cie poka­za­no zwia­stun Tita­nium Tra­ils (Testów Tyta­nu). Wie­my, że pierw­szy trial zoba­czy­my 28 maja. Uczest­ni­ka­mi będą Augu­sto, Adrian, Mike Roc­ken­fel­ler i… czwar­ty zawod­nik, któ­re­go per­so­na­liów nie pozna­my do ostat­niej chwi­li. Zawod­ni­cy będą poko­ny­wać swo­imi fura­mi spe­cjal­ny tor, stwo­rzo­ny z pro­mie­ni świetl­nych, w zupeł­nych ciem­no­ściach. Brzmi to tajem­ni­czo… Macie pomysł, jak będzie wyglą­dać Tita­nium Strong Blac­ko­ut? Ja wiem bar­dzo nie­wie­le i jedy­ne, co mi pozo­sta­ło, to obgry­zać z nie­cier­pli­wo­ścią paznok­cie i cze­kać…

Część ofi­cjal­na zakoń­czy­ła się wystę­pem tan­cer­ki wyma­lo­wa­nej “tyta­nem”. Teraz jest czas na męcze­nie panów z Castro­la. Na pierw­szy ogień idzie Paul Beasley. Oka­zu­je się, że jeź­dzi na moto­cy­klu, więc roz­ma­wia­my bar­dziej o Power1. Mówię mu: Wiesz Paul, tro­chę nuda z tym Power1. W ole­jach do aut takie tech­no­lo­gie, a w moto­cy­klach… On na to: A wiesz, ile mamy sta­no­wisk do testo­wa­nia ole­jów moto­cy­klo­wych? No nie wiem. Czte­ry hamow­nie sil­ni­ko­we i jed­no sta­no­wi­sko, na któ­rym sadza­my na moto­cy­klu robo­ta i on katu­je maszy­ny non stop. Robi mi się głu­pio, ze tak wypa­li­łem z tą nudą. Jak to czło­wiek cza­sem coś pal­nie. Usta­la­my, że jak się uda, to wpad­nę do nie­go do Pang­bo­ur­ne i poka­że mi te sta­no­wi­ska, na któ­rych testo­wa­ne są ole­je moto­cy­klo­we. Oczy­wi­ście poja­dę tam na moto­cy­klu. Umo­wa stoi!

Paul jest che­mi­kiem, więc zaczy­na mi opo­wia­dać o takich deta­lach, któ­rych moja zna­jo­mość języ­ka angiel­skie­go już nie ogar­nia. Zde­cy­do­wa­nie musi­my się spo­tkać na jego tere­nie.

Teraz na celow­nik bio­rę Danny’ego. Koja­rzy­cie taką kre­sków­kę Dexter? Sza­lo­ny nauko­wiec — che­mik. W BP od 1988 roku, a bez­po­śred­nio dla Castro­la pra­cu­je od 1994. Ata­ko­wa­łem go ze wszyst­kich stron. Jak tyl­ko mogłem. No nie chciał wszyst­kie­go powie­dzieć, ale nie ma cze­mu się dzi­wić – taj­nych infor­ma­cji się nie sprze­da­je 😉 O tym, cze­go się dowie­dzia­łem, napi­sze już nie­dłu­go. Roz­mo­wa z Dan­nym trwa­ła tak dłu­go, że inni goście zaczę­li prze­stę­po­wać z nogi na nogę i trze­ba było koń­czyć. Musze przy­znać, że byłem miło zasko­czo­ny całą pre­zen­ta­cją. Głów­nie ze wzglę­du na obec­ność “wszyst­kich świę­tych”, któ­rzy byli do naszej dys­po­zy­cji.

CERN

Pod­su­mo­wu­jąc, jestem zado­wo­lo­ny. Nigdy nie mia­łem szan­sy poga­dać z taki­mi “mistrza­mi” z bran­ży ole­jo­wej. Taka roz­mo­wa pozwa­la jesz­cze bar­dziej posze­rzyć hory­zon­ty.

Jestem nasy­co­ny wie­dzą ole­jo­wą, jed­no­cze­śnie zda­jąc sobie spra­wę, że jesz­cze nie wszyst­ko łyk­ną­łem i nale­ży mi się deser. Deser jedzo­ny małą łyżecz­ką, bo jak wia­do­mo, małą łyżecz­ką czło­wiek się bar­dziej naja­da. Ocze­kuj­cie dal­szych infor­ma­cji już wkrót­ce.

  • 31
  •  
  •