O babach oraz facetach za kierownicą oczami zmotoryzowanej baby 😉
Jak zapewne większość kobiet wielokrotnie zetknęłam się z uszczypliwymi komentarzami płci przeciwnej odnośnie faktu, że pozwalam sobie usiąść za fajerką naszej rodzinnej Świnki. Panowie radośnie zagadują, czy się nie boję sama jeździć, bo to za szybki samochód dla mnie, czy manualna skrzynia nie sprawia mi kłopotu, czy przy swoim niskim wzroście potrafię manewrować, parkować, poruszać się po mieście… Ileż to razy słyszałam, że z okrągłych rzeczy (w domyśle kierownica) kobietom dobrze w rękach sprawdza się jedynie patelnia… Nie wspomnę już o niedowierzających spojrzeniach, gdy siedząc na lewym fotelu szaleję po torze lub lotnisku. Ale mniejsza o mnie.
Jak z mojego punktu widzenia wygląda taka stereotypowa baba za kierownicą, za jaką otoczenie ma między innymi również i mnie? Z jednej strony są panie hiperostrożne — jeżdżące bez krzty zdecydowania, dynamiki czy pewności siebie. To te, co 2 kilometry przed skrętem w lewo będą ciągnąć się lewym pasem 50km/h na ograniczeniu do 80. Te kobietki nie powstydzą się również zaparkowania równolegle na parkingu prostopadłym do jezdni, oczywiście po karkołomnych i niekończących się manewrach. Będą notorycznie gasić silnik, zostawać na światłach, zgrzytać wstecznym i chaotycznie mielić biegami. Jest też druga strona medalu — piratki drogowe. Ta grupa kierowniczek aut osobowych, w odróżnieniu od hiperostrożnych bardziej drażni, niż przeraża. Dlaczego? Bo włączając się do ruchu, nie wpuści cię taka za żadne skarby. Pieszego też nie przepuści, nawet na najmniejszej osiedlowej uliczce. W korku nie da zmienić pasa ruchu, itd.
Jakie byśmy jednak nie były, w całej swojej złośliwości czy niefrasobliwości w połączeniu z motoryzacją, to panowie jednak wypadają bladziutko. Skąd tak surowy osąd? Nie będę się odnosić do statystyk, bo jest to wredne narzędzie, którym łatwo posłużyć się na własną korzyść. Odnoszę się do obserwacji rzeczywistości. Czy widzieliście kiedyś kobietki prowokujące do ścigania się spod świateł, zajeżdżające drogę, żeby wysadzić kogoś z samochodu i pobić go, czy wyjmujące kij bejsbolowy, żeby wspomóc się w argumentach? …no właśnie 😉 A nawet jeśli, to był to wyjątek od reguły. U panów zamknięcie się w metalowej puszce zapewne wywołuje nasilenie terytorializmu i produkcji testosteronu, gdyż wyjątkowo łatwo sprowokować Was do agresywnych, brawurowych i ryzykownych zachowań. Wiele z nich kończy się w nieciekawy sposób… Stereotypowa baba za kierownicą może i jest nieuprzejmą kreaturą, która czterema kółkami próbuje wywalczyć równouprawnienie, może i jest też pierdołą drogową, która wydachuje w bramie, poobija auto z każdej możliwej strony i nie raz jeszcze zaskoczy kreatywnością przy parkowaniu, ale wszystkie fakty świadczą na niekorzyść mężczyzn — powodują oni gorsze w skutkach kolizje, przyczyniają się do większej liczby zabitych i rannych, częściej również siadają za kółko pod wpływem procentów.
Dlaczego w takim razie panowie tak chętnie krytykują kobiety za kierownicą?