Czy nie zauważyliście ostatnimi czasy ciekawej tendencji w motoryzacji? Bo my odnosimy wrażenie, że wraz z zacieraniem się granic między samochodami poszczególnych marek, batalia na rynku sprowadza się już nie tylko do jak najniższej ceny, ale też do coraz bardziej rzucającego się w oczy logo marki.
Na początek cofnijmy się nieco w czasie. Jak kiedyś wyglądała motoryzacja? Otóż pojawiał się zdolny inżynier (na potrzeby wpisu nazwijmy go Ziutkiem), który miał wizję. Gdy jego wizja zaczynała mieć ręce i nogi, Ziutek zbierał pierwsze zamówienia na swój rewolucyjny produkt i wytwarzał go w przydomowym garażu. Tak powstaje szybko rozwijająca się firma Ziutek Engineering. Inżynier Ziutek pracuje dzień i noc, w pocie czoła realizuje masę zamówień i wydawać by się mogło, że stoi u bram sukcesu. Inż. Ziutek jednak od lat nosi to samo pocerowane palto, a nie stać go nawet na sznurówki do kamaszków. W tym kluczowym momencie pojawia się dziany kupiec czy też inny inwestor (dajmy na to pan Jędruś) zainteresowany połączeniem sił z firmą Ziutek Engineering. W zamian za udziały w firmie oraz prawo głosu odnośnie kierunku rozwoju firmy, pan Jędruś zaspokaja potrzeby inż. Ziutka znaczącą ilością waluty. Dzięki temu posunięciu powstaje Ziutek-Jędruś Car Industries — prężnie funkcjonująca firma produkująca automobile na masową skalę.
Gdy w sąsiedniej wsi wyczuli pismo nosem, że panowie Ziutek i Jędruś trzymają w garści kurę znoszącą złote jaja, zapragnęli mieć ją także dla siebie. Jako że twórcy samochodów Ziutek-Jędruś Car Industries opatentowali swoje rozwiązania, w nowym koncernie Pacanowo Motor Vehicles trzeba było usiąść i podumać, by wreszcie wymyślić rozwiązania konkurencyjne, które w rezultacie mogą okazać się skuteczniejsze, łatwiejsze w obsłudze/serwisowaniu/naprawie, trwalsze czy też tańsze w produkcji. Właśnie dzięki takiej konkurencji przemysł motoryzacyjny napędzał się i szybko rozwijał. Co jedna firma wynalazła, druga udoskonaliła, a trzecia spartoliła. Ale była różnorodność, był wybór!
A jak to wygląda teraz? Teraz motoryzacja nadal się rozwija, choć nie są to już siedmiomilowe kroki, ale raczej dreptanie na paluszkach. Jedna firma zagalopowuje się w swoich zapędach i plajtuje, inna marka ją wykupuje, bo szkoda, żeby historia i tradycja się zmarnowały. Kilku innych producentów łączy swoje siły i powstaje jeden wielki motoryzacyjny kolos. W produkcji samochodów wykorzystuje się wspólne rozwiązania, wspólne podzespoły — skrzynia od jednego producenta, silnik od drugiego, reszta od trzeciego. Mimo ciągłego parcia na wyjątkowy design, wysmakowane detale i charakterystyczne cechy, tak naprawdę samochody coraz mniej zaczynają się od siebie różnić. “Zastosowaliśmy nowatorską, rewolucyjną technologię, która sprawi że coś tam, coś tam”. Tak, spoko, ale połowa aut z segmentu ma dokładnie to samo, tylko pod inną nazwą! Cóż więc można jeszcze uczynić, żeby wyróżnić się na tle innych marek? Zastosować nowe, lepsze opakowanie? A może pójdziemy na łatwiznę i powiększymy logo? 😉
Przyjrzyjmy się zatem, jak w praktyce wygląda ewolucja logo na poszczególnych markach samochodów. Nie będziemy sięgać pamięcią do początków istnienia marki. Wystarczy, że cofniemy się jakieś 15–20 lat i porównamy logo z aktualnymi rocznikami 😉
Jesteśmy ciekawi Waszego zdania — też macie takie wrażenie? Może macie inny pomysł, skąd się wzięła ta tendencja na coraz większy logotyp z przodu auta? Czekamy na Wasze komentarze.
24