Site icon antymoto

Drogowe przewinienia przeciętnych kierowców

Jakie są grze­chy głów­ne naszych rodzi­mych kie­row­ców? Co razi na co dzień, a w nad­cho­dzą­cym cza­sie może być wyjąt­ko­wo nie­bez­piecz­ne? O tym poni­żej.

Począ­tek listo­pa­da, dwa dłu­gie week­en­dy, chwi­lę póź­niej gru­dzień, gorącz­ka przed­świą­tecz­nych zaku­pów, prze­rwa świą­tecz­na i wyjaz­dy do rodzi­ny. Już teraz na dro­gach jest tłocz­no, a godzi­ny szczy­tu wraz z remon­ta­mi dróg nie popra­wia­ją tej sytu­acji. Dodat­ko­wo pogar­sza­ją się warun­ki atmos­fe­rycz­ne, dzień ule­ga skró­ce­niu, kie­row­com ciśnie­nie rośnie, a uwa­ga i kon­cen­tra­cja spa­da. Wszyst­ko to powo­du­je, że nad­cho­dzi okres ist­ne­go Arma­ged­do­nu na dro­gach. My naj­chęt­niej zaszy­li­by­śmy się gdzieś dale­ko, naj­chęt­niej gdzie już leży śnieg, a kie­row­ców jest mniej i mają łeb na kar­ku 😉

Wiem, że nic nie wiem
Im więk­sze zdo­by­wa­my doświad­cze­nie za kie­row­ni­cą, wię­cej się szko­li­my i wię­cej ćwi­czy­my nasze umie­jęt­no­ści za kie­row­ni­cą, tym wyżej sta­wia­my poprzecz­kę nie tyl­ko sobie, ale też innym użyt­kow­ni­kom dróg. Jed­no­cze­śnie każ­da oka­zja do pod­nie­sie­nia swo­ich umie­jęt­no­ści uzmy­sła­wia nam, ile jesz­cze nauki przed nami, zanim rado­śnie stwier­dzi­my, że “jest dobrze”. Co jed­nak z prze­cięt­nym Kowal­skim, któ­re­go nauka zakoń­czy­ła się w momen­cie opusz­cze­nia WOR­D’u? Czy zawo­do­wy kie­row­ca jeź­dzi bez­piecz­niej od nie­dziel­ne­go zawa­li­dro­gi? Wystar­czy chwi­lę przy­sta­nąć w pobli­żu więk­sze­go skrzy­żo­wa­nia lub prze­je­chać się uli­ca­mi duże­go mia­sta, żeby zorien­to­wać się, że nie jest różo­wo.

Zda­ny egza­min na pra­wo jaz­dy daje upraw­nie­nia do pro­wa­dze­nia okre­ślo­ne­go pojaz­du — nie gwa­ran­tu­je jed­nak wie­dzy abso­lut­nej. Doświad­cze­nie oraz pew­ność za kie­row­ni­cą zdo­by­wa się z cza­sem i wraz z poko­ny­wa­ny­mi kilo­me­tra­mi. Ale nie tyl­ko! Istot­na jest też wie­dza o koniecz­nym zacho­wa­niu w sytu­acjach awa­ryj­nych, rzad­kich, nie­bez­piecz­nych i cięż­kich do prze­wi­dze­nia. Gdy zetknie­my się z koniecz­no­ścią omi­nię­cia prze­szko­dy na sła­bo oświe­tlo­nej dro­dze czy nagłe­go hamo­wa­nia w trud­nych warun­kach atmos­fe­rycz­nych, 99% osób zare­agu­je instynk­tow­nie, nara­ża­jąc się na poślizg, wypad­nię­cie z tra­sy lub gorzej. Nie­ste­ty prze­pi­sy w naszym kra­ju są takie a nie inne i kurs na pra­wo jaz­dy nie dostar­czy nam wie­dzy ani umie­jęt­no­ści z zakre­su bez­piecz­nej jaz­dy — leży to wyłącz­nie w naszym inte­re­sie. Jak wia­do­mo, nie ma nic za dar­mo, więc po co prze­pła­cać? Dla­cze­go taki han­dlo­wiec poko­nu­ją­cy rocz­nie try­lion kilo­me­trów po całej Pol­sce miał­by wykła­dać kasę z wła­snej kie­sze­ni na jakieś szko­le­nie? Po co nie­dziel­ny kie­row­ca miał­by się inte­re­so­wać bez­piecz­ną jaz­dą, sko­ro wypro­wa­dza samo­chód z gara­żu jedy­nie do kościo­ła i na zaku­py? A ile % kie­row­ców może z ręką na ser­cu powie­dzieć, że na co dzień jeź­dzi rów­nie potul­nie, jak z egza­mi­na­to­rem na pra­wym fote­lu? Ile % kie­row­ców jeź­dzi zgod­nie z ogra­ni­cze­nia­mi pręd­ko­ści? Ile osób przy­wią­zu­je wagę do spraw­no­ści tech­nicz­nej swo­je­go pojaz­du i sys­te­mów bez­pie­czeń­stwa? Ile jeź­dzi zanie­dba­nych, powy­pad­ko­wych lub wykle­pa­nych spro­wa­dzo­nych wra­ków, któ­re nigdy nie powin­ny być dopusz­czo­ne do ruchu? Po to są szko­le­nia z bez­piecz­nej jaz­dy, żeby nigdy nie poznać na wła­snej skó­rze skut­ków wła­sne­go lub cudze­go błę­du.

Krót­ka pamięć, życie w pośpie­chu czy zwy­kła głu­po­ta?
Kodeks dro­go­wy obo­wią­zu­je wszyst­kich kie­row­ców bez wyjąt­ku. Jest on kuty na bla­chę, a potem ćwi­czo­ny w prak­ty­ce przed podej­ściem do egza­mi­nu na pra­wo jaz­dy. Co jed­nak dzie­je się póź­niej w gło­wie posia­da­cza praw­ka, że jed­nak więk­szość zaka­zów i naka­zów jakoś tak samo­ist­nie jest nagi­na­na? Czy jest to lek­ce­wa­żą­cy sto­su­nek do bez­sen­sow­nych wymy­słów “tych z góry”, albo ta wie­dza ula­tu­je z cza­sem gdzieś w powie­trze? A może to wina dzi­siej­szych cza­sów, że nikt nie może pozwo­lić sobie na jaz­dę zgod­nie z prze­pi­sa­mi i respek­to­wa­nie masy zna­ków?

Wystar­czy godzin­ka za kół­kiem, żeby nali­czyć mul­tum przy­kła­dów nagmin­ne­go łama­nia kodek­su dro­go­we­go. Kto z Was jest bez grze­chu, niech pierw­szy rzu­ci kamie­niem 😉 Nie jeste­śmy w sta­nie zli­czyć, ile razy w ostat­nim okre­sie byli­śmy świad­kiem prze­jeż­dża­nia skrzy­żo­wa­nia na czer­wo­nym świe­tle. Nie, nie cho­dzi tu o tzw. “póź­ne żół­te”, ale o bez­czel­ne łado­wa­nie się na dłu­go już palą­cym się czer­wo­nym! Inny przy­kład: 2–3 pasmo­wa dro­ga, auto jadą­ce lewym pasem w ostat­niej chwi­li decy­du­je się na skręt w pra­wo, prze­jeż­dża­jąc tuż przed maską inne­go samo­cho­du. Kolej­na dole­gli­wość — zjeż­dża­nie z (kla­sycz­ne­go) ron­da z wewnętrz­ne­go pasa. Albo inna ułom­ność: blo­ko­wa­nie lewe­go pasa. Rzad­kość? No wła­śnie nie. Jaz­da komuś na ogo­nie, skrę­ca­nie i zawra­ca­nie na zaka­zie, jaz­da pod prąd, wymu­sza­nie pierw­szeń­stwa — przy­kła­dów moż­na mno­żyć bez koń­ca.

Par­ko­wa­nie po pier­dac­ku
“Panie wła­dzo, ja tyl­ko na chwi­lecz­kę.” “Czło­wiek minu­tę się spóź­ni z par­ko­me­trem i już hie­ny zało­żą buta!” “Zosta­wię tu na sekun­dę, prze­cież tak szyb­ko nie odho­lu­ją…” — brzmi zna­jo­mo? 😉

Cza­sem kor­ci nas, żeby idąc na spa­cer wziąć ze sobą rol­kę wlep (cenzura)“Karny siu­siak za wujo­we parkowanie”(/cenzura). Na dłu­go pew­nie by nam nie star­czy­ła, bo ludzie mają ten­den­cję do zosta­wia­nia samo­cho­du gdzie popad­nie. Par­ko­wa­nie na zaka­zie, na miej­scu dla nie­peł­no­spraw­nych, na pasach dla pie­szych, zasta­wia­nie cudze­go samo­cho­du, na całej sze­ro­ko­ści chod­ni­ka — czy tak cięż­ko zro­zu­mieć, że to uprzy­krza życie innym, albo zwy­czaj­nie może spo­wo­do­wać nie­bez­piecz­ną sytu­ację? Może jed­nak wle­pa nie jest aż tak wred­ną meto­dą, nawet jeśli dotrze do jed­ne­go na dzie­sięć par­kin­go­wych bał­wa­nów.

Gapo­wa­tość i nie­dbal­stwo
Swo­istą gru­pę kie­row­ców poru­sza­ją­cych się po naszych dro­gach sta­no­wią oso­by star­sze. Jako że nasze spo­łe­czeń­stwo sta­rze­je się w szyb­kim tem­pie, będzie ich przy­by­wa­ło. Jed­nak czy wszy­scy bez wyjąt­ku powin­ni nadal dys­po­no­wać pra­wem jaz­dy? Pode­szły wiek jako taki, wsze­la­kie cho­ro­by i zaży­wa­ne leki, obni­żo­na kon­cen­tra­cja i wydłu­żo­ny czas reak­cji, osła­bio­ny wzrok i słuch czy gene­ral­nie poczu­cie zagu­bie­nia oraz trud­ność w podej­mo­wa­niu decy­zji spra­wia­ją, że część senio­rów powin­na scho­wać dumę do szu­fla­dy i zamie­nić praw­ko na dar­mo­wy bilet mie­sięcz­ny.

Sto­jąc w kor­ku czę­sto tra­fi nam się sta­nąć za mistrzem dyna­micz­ne­go rusza­nia spod świa­teł. Zanim taki zde­cy­du­je się wci­snąć gaz i napę­dzić swo­je wozi­deł­ko, my dosta­je­my już pia­ny na twa­rzy i nie potrze­bu­je­my kolej­nej kawy 😉 Prze­ci­wień­stwem takich demo­nów pręd­ko­ści, są mania­cy sla­lo­mu, któ­rzy kom­pul­syw­nie zmie­nia­ją pas ruchu, wci­ska­jąc się na cha­ma w każ­dą wol­ną prze­strzeń, jed­no­cze­śnie zapo­mi­na­jąc o uży­ciu takie­go małe­go mru­ga­ją­ce­go poma­rań­czo­we­go świa­teł­ka. A pro­pos kie­run­kow­ska­zu, “prze­pa­da­my” też za kie­row­ca­mi, któ­rzy panicz­nie boją się zmia­ny pasa lub włą­cze­nia się do ruchu cze­ka­jąc w nie­skoń­czo­ność na lito­ści­we­go oby­wa­te­la.

Spe­cjal­ne­go trak­to­wa­nia chy­ba za pomo­cą argu­men­tów fizycz­nych wyma­ga­ją użyt­kow­ni­cy dróg, któ­rzy w głę­bo­kim powa­ża­niu mają stan swo­ich reflek­to­rów. Roz­re­gu­lo­wa­ne i rażą­ce świa­tła, jaz­da na “dłu­gich” lub halo­ge­nach, świa­tła wyłą­czo­ne lub brak jed­nej z żaró­wek to objaw skraj­nej głu­po­ty, igno­ran­cji i krót­ko­wzrocz­no­ści. Czy napraw­dę tak trud­no zro­zu­mieć, że ośle­pia­nie innych kie­row­ców, jak unie­moż­li­wie­nie im zauwa­że­nia sie­bie może spo­wo­do­wać bar­dzo duże zagro­że­nie?

Do począt­ku kalen­da­rzo­wej zimy jesz­cze tro­chę zosta­ło, ale ręczy­my gło­wą, że jak co roku pierw­szy śnieg zasko­czy nie tyl­ko dro­go­wców 😉 Zno­wu komuś zabrak­nie cza­su, ocho­ty lub wyobraź­ni, żeby odśnie­żyć cały samo­chód, a nie tyl­ko kawa­łek przed­niej szy­by. “Po co mam się męczyć i czy­ścić cały samo­chód?” Co z tego, że widocz­ność ogra­ni­czo­na do mini­mum i w dodat­ku śnieg z dachu może zwiać pro­sto na kogoś za nami? To samo tyczy się mak­sy­mal­nie zapa­ro­wa­nych szyb w aucie. Wyjąt­ko­wym bra­kiem odpo­wie­dzial­no­ści wyka­zu­ją się też spe­cja­li­ści wyko­rzy­sta­nia prze­strze­ni wewnątrz samo­cho­du, paku­ją­cy do kabi­ny oso­bów­ki wię­cej, niż pomie­ścił­by TIR, nie tyl­ko pozba­wia­jąc się widocz­no­ści we wstecz­nym luster­ku, ale ryzy­ku­ją­cy, że przy moc­niej­szym hamo­wa­niu zosta­ną zgnie­ce­ni lub pozba­wie­ni przed­niej szy­by.

Zakup zimó­wek to cza­sem spo­ry wyda­tek, zazwy­czaj więk­szy w każ­dym razie niż w przy­pad­ku opon let­nich. Czy każ­dy ryzy­kant, któ­ry wyjeż­dża na śnieg lub oblo­dzo­ne uli­ce na let­nich musi być boha­te­rem fil­mu w rodza­ju “ale urwał”, żeby w koń­cu zro­zu­miał słusz­ność zmia­ny opon odpo­wied­nio do pory roku? Serio, to nie jest pro­pa­gan­da oraz napę­dza­nie biz­ne­su wul­ka­ni­za­to­rom i fir­mom opo­niar­skim, ale sko­ro nie­któ­rzy muszą się o tym prze­ko­nać na wła­snej skó­rze, to niech przy­naj­mniej nie stwa­rza­ją tym samym zagro­że­nia dla innych.

O róż­ni­cach płci za kół­kiem już pisa­li­śmy, więc nie będzie­my ponow­nie wał­ko­wać tego tema­tu. Choć trze­ba przy­znać, że coraz czę­ściej zaska­ku­ją nas pier­do­ło­wa­ci face­ci i baby pirat­ki 😉

Prze­cięt­ny kie­row­ca ma na sumie­niu zwy­kle cały sze­reg róż­ne­go rodza­ju błę­dów, grze­chów i prze­wi­nień. Przy­czy­ną jest nie tyl­ko nie­od­po­wie­dzial­ność, głu­po­ta czy cechy indy­wi­du­al­ne kie­row­ców. Jest to rów­nież brak wie­dzy i doświad­cze­nia, któ­ry wyni­ka z ułom­no­ści nasze­go sys­te­mu i wybra­ko­wa­nych kur­sów na pra­wo jaz­dy. Tyl­ko jak moż­na temu zara­dzić? Jeste­śmy cie­ka­wi Wasze­go zda­nia 🙂

Exit mobile version