Mimo, że do końca roku 2017 pozostało jeszcze kilka miesięcy, już teraz rozstrzygnięty został konkurs na najlepszą grę rajdową tego roku. Oto jest — DiRT 4.
Miłego świetne początki
Gra DiRT 4 rozpoczyna się dosyć typowo, bo od samouczka. Brzmi nieciekawie? Nic bardziej mylnego! Mimo, iż z grami samochodowymi mam do czynienia od dawien dawna, to tryb nazwany Akademia DiRT dostarczył mi wielu dobrych wrażeń. Po pierwsze mamy sporo swobody i za kierownicą Subaru WRX STI (tak!) możemy pojeździć między pachołkami, aby lepiej poznać auto i mechanikę gry. Po drugie — przygotowane przez autorów gry lekcje dają sporo wiedzy, która przydać może się nie tylko w świecie rzeczywistym, ale i na prawdziwej drodze. Potrenujemy bowiem jazdę samochodem przednio, tylno i czteronapędowym. Poznamy zasadę dociążania przodu przez zakrętem, a także technikę pokonywania zakrętów z użyciem hamulca ręcznego. Ale to nie wszystko — dowiemy się jak interpretować notatki rajdowe odczytywane przez pilota, a także jakie są zasady startów w Rallycrossie. To naprawdę przydatna wiedza, a do tego podana w ciekawy i przystępny sposób.
Co warte odnotowania, Akademia DiRT rozgrywana jest na terenie, który istnieje w rzeczywistości — mowa o ośrodku szkoleniowym Dirtfish, znajdującym się na terenie Stanów Zjednoczonych.
Do jazdy, gotowi… start!
Po ukończeniu wszystkich lekcji w Akademii DiRT przechodzimy do prawdziwej zabawy, czyli trybu kariery. Wszystko zaczyna się standardowo — pierwsze starty to walka o reputację i szansę na wybicie się do coraz wyższych i bardziej prestiżowych serii rajdów. Z czasem kupujemy pierwszy własny samochód oraz zatrudniamy kolejnych pracowników do naszej drużyny rajdowej — mechaników i inżynierów, dzięki którym będziemy naprawiać auto pomiędzy odcinkami specjalnymi i poprawiać jego osiągi poprzez instalowanie nowych części i wprowadzanie modyfikacji.
Co czeka nas na drodze do najwyższego stopnia podium? Po pierwsze kilka ciekawych kategorii, w których będziemy mieli możliwość zasiadania za kieroniwcą tak wspaniałych aut jak Subaru Impreza WRX STi (stare i nowe), Mitsubishi Lancer Evolution (VI i X), Ford Fiesta R5, Peugeot 208 R5, Ford Focus WRC, MINI Countryman 4x4 T16 czy Renault Clio S1600. Są rzecz jasna klasyki takie jak Lancia Delta Integrale, Ford Escort RS Cosworth, Peugeot 205 T16, Audi Sport quattro, Peugeot 205 GTi oraz Lancia Fulvia. Łącznie do naszej dyspozycji oddanych zostaje przeszło 50 wszelkiej maści aut. Pod kątem wyboru samochodów jest zatem wyśmienicie i nawet po kilku tygodniach intensywnej zabawy z DiRT 4 ciężko narzekać na brak modeli. Tym bardziej, że…
Do DiRT 4 zawitała spora nowość pod postacią trybu Landrush. Oprócz rajdów i rallycrossu mamy możliwość ścigania się buggy lub ciężarówkami, które wręcz uwielbiają brać bokiem każdy kolejny zakręt. Przepychanki z innymi przeciwnikami oraz liczne skoki dostarczają naprawdę wiele frajdy i są miłą odskocznią od samotnego pokonywania rajdowych odcinków specjalnych.
Gdy przygotowane przez autorów DiRT 4 trasy w rajdach, rallycrossie i landrush nam się znudzą, możemy skorzystać z kolejnej nowości w grze — generatora tras. Nie jest to edytor, pozwalający nam profilować każdy zakręt, ale mechanizm losowo tworzący zupełnie nowy odcinek, co pozwoli przedłużyć zabawę z tym tytułem o kolejne długie godziny, dni, tygodnie, a nawet miesiące. Aż do czasu ukazania się DiRT 5.
Symulacja czy zręcznościówka?
Ostatnia odsłona serii, czyli DiRT Rally, było wymagającą grą, którą spokojnie można było zaliczyć do grona symulatorów. Po odbyciu wielu wyścigów mogę śmiało stwierdzić, że DiRT 4 jedzie nieco innym torem…
Owszem, DiRT 4 wykorzystuje ten sam model jazdy co wspomniane DiRT Rally. Nie da się jednak ukryć, że tym razem otrzymujemy grę bardziej zręcznościową. Rozgrywka wydaje się minimalnie prostsza, ale dająca jednocześnie więcej frajdy. I moim zdaniem dla twórców gry jest to jak najbardziej słuszny kierunek. DiRT 4 to nadal znakomity tytuł, w którym najbardziej zacięci miłośnicy jazdy samochodem znajdą coś dla siebie. Jednocześnie tytuł spokojnie mogą z radością kosztować mniej doświadczeni gracze, którzy kochają rajdy i samochody, ale niekoniecznie mają wiedzę na temat skomplikowanych ustawień zawieszenia czy techniki jazdy.
Nie zrozumcie mnie źle. DiRT 4 to nadal gra, w której znajdziemy tonę elementów typowej symulacji. Przed wyjechaniem na odcinek specjalny możemy ustawić nie tylko zawieszenie, ale również pracę skrzyni biegów, dyferencjału czy hamulców — możliwości jest po prostu zatrzęsienie. Jednocześnie nowe tryby jazdy, szczególnie rozwałka, polegająca na niszczeniu na czas kolejnych przeszkód rozstawionych po torze, dają możliwość potrenowania umiejętności w typowo zręcznościowej otoczce. Jazda po hangarze i przemykanie pomiędzy betonowymi filarami pozwala poczuć się jak wirtualny Ken Block. I mi taka nowość bardzo, ale to bardzo przypadła do gustu — tego brakowało mi w poprzedniej odsłonie serii DiRT.
Orgia dla zmysłów
Już DiRT Rally było znakomicie wyglądającą grą, dlatego też ciężko spodziewać się, aby z DiRT 4 było inaczej. Oprawa wizualna jest bardzo dobra i mimo, iż na PlayStation 4 widziałem wiele ładniejszych tytułów (niekoniecznie samochodowych), to do sposobu odwzorowania tras, a w szczególności samochodów trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Brzmienie silników również na najwyższym poziomie — siedząc za kierownicą Subaru i mając włączony widok z kabiny, aż chce się czasami odpuścić gaz i posłuchać syczącej turbosprężarki.
Twórcy gry nie poszli jednak na łatwiznę i w stosunku do poprzedniej odsłony serii wprowadzili kilka smaczków — co powiecie na zepsuty samochód konkurencji, stojący na poboczu podczas jazdy przez odcinek specjalny rajdu? Albo przebiegające w poprzek drogi tuż przed maską naszego rozpędzonego auta stado zajęcy? W tekście recenzji nie brzmi to może imponująco, ale uwierzcie mi — w chwili maksymalnego skupienia, pokonywania kolejnych ciężkich zakrętów i walki z setnymi częściami sekundy takie małe rzeczy potrafią nieźle namieszać. Gdy pierwszy raz zwierzyna przebiegła mi przed maską, najpierw mocno się zdenerwowałem, a potem głośno śmiałem, mając świadomość tego, że dałem się złapać na ten ciekawy trik autorom DiRT 4.
AKTUALIZACJA: Już po premierze gry DiRT 4 weszliśmy w posiadanie komputera PC. Uruchomiliśmy na nim grę i dopiero wtedy doznaliśmy szoku. Wygląda to fenomenalnie! Szczególnie w rozdzielczości 3440x1440 i detalach na Ultra. A myśleliśmy, że gry na PlayStation 4 wyglądają ładnie…
Poprawiony ideał
Czy DiRT 4 to gra idealna? Jak dla mnie to tytuł, który do tego miana zbliża się najbardziej ze wszystkich. Owszem, niektórzy mogą narzekać na zboczenie z drogi do symulacji totalnej, ale patrząc globalnie dodanie zręcznościowego ducha to ruch, który pozwoli na dotarcie z tytułem do jeszcze szerszego grona osób. Znakomity model jazdy z DiRT Rally pozostał, do wyboru mamy masę znakomitych samochodów, oprawa graficzna i dźwiękowa jest jak zwykle na najwyższym poziomie, oprócz znanych trybów gry dostaliśmy dwa nowe — czego chcieć więcej?
DiRT 4 daję maksymalną ocenę i czym prędzej znowu uciekam do konsoli, aby przejechać za kierownicą Subaru kolejny odcinek specjalny. Ojeju, jak ta Impreza S7 WRC z 2001 roku wspaniale brzmi! Łutututu!
Gra, PC / PS4
OCENA
fizyka prowadzenia
odwzorowanie samochodów
generator tras
nowe tryby gry
dla niektórych — bardziej zręcznościowy charakter niż poprzednia część
Przeczytaj pozostałe recenzje gier samochodowych.
⬇ Lajk do dechy ⬇
23