W Holandii prowadzone są testy nad ciekawym rozwiązaniem — liniami na drodze pomalowanymi fluorescencyjną farbą. Jakże to genialne w swojej prostocie! 😀
Dzięki współpracy pomiędzy pomysłodawcą Daanem Roosengaarde a firmą Heijmans powstała farba zawierająca fluorescencyjny pigment. Smart Highway — to na razie jedynie 500-metrowy odcinek testowy na autostradzie N329 w południowej części Holandii. To tam linie boczne jezdni pomalowano innowacyjną farbą. Niby efekt jest podobny, jak na wskazówkach i indeksach w zegarku, ale w rzeczywistości musi budzić spore emocje! Sami chętnie zobaczylibyśmy to na żywo 😀
Zalety tego “wynalazku” są nie do przecenienia. Niesamowicie poprawiona widoczność linii na drodze bez względu na warunki atmosferyczne (nie wybiegajmy na razie za bardzo myślami w przód, dojdziemy do śniegu). Potencjalnie może to znacznie poprawić bezpieczeństwo na drogach. Możliwe oszczędności na oświetleniu dróg również przekonują. Ale to nie wszystko! Kiedy pod koniec 2012 roku świat po raz pierwszy usłyszał o planach dotyczących projektu Smart Highway, firma Studio Roosegaarde zapowiedziała również wizję barwnika reagującego na spadek temperatury. Dzięki temu przy mroźnej aurze na powierzchni drogi miałyby pojawiać się symbole “śnieżynek” ostrzegających kierowców o śliskiej nawierzchni.
OK, trzeba przyznać, że pomysł wart jest rozważenia. Zastanówmy się jednak, jakby to mogło wyglądać, jeśli Smart Highway zaadaptowalibyśmy do polskich warunków. Czy ten pomysł mógłby się sprawdzić? Po pierwsze jakie “highway”? Autostrad jako takich u nas jest tyle, co kot napłakał, ale jeśli uwzględnić również inne, kiepsko oznakowane drogi podmiejskie i międzymiastowe, to czemu nie? Ciekawe tylko, jak z trwałością tej farby… Znając życie jej właściwości luminescencyjne przeżyją trwałość naszych dróg 😉 Inna sprawa to widoczność samych linii, bo jak mają być widoczne, jak jesienią zawalone są liśćmi z drzew, zimą stertami śniegu, wiosną piachem po zimie, a latem jeszcze innym syfem. Z resztą nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu. Holandia mlekiem i miodem płynąca potrzebowała dwóch lat na wprowadzenie produktu Studia Roosegaarde do fazy testów, a teraz sprawa ugrzęzła w machinie biurokracji. Skoro nie wiadomo o co chodzi, to u nas problem finansów będzie jeszcze większy.
Zaświećcie lajka albo domalujcie komentarz 😉
12