bWheel U8 wzbudził zdecydowanie największą sensację spośród wszystkich pojazdów, jakie do tej pory testowaliśmy. Pomimo, iż ma silnik elektryczny i rozpędza się tylko do 20 km/h…
Co to jest bWheel?
Zacznijmy od tego, czym w ogóle jest bWheel? Monocyklem elektrycznym, czyli jak wyjaśnia sam producent — najnowszej generacji pojazd, który porusza się średnio cztery razy szybciej niż przeciętny człowiek. Mówiąc po ludzku? bWheel w wielkim skrócie to dmuchane koło na feldze 16″, napędzane silnikiem elektrycznym i wyposażone w żyroskop. To właśnie dzięki stabilizacji żyroskopowej jadąc na bWheel’u nie wywijamy orła. Działa to na tej zasadzie co Seagway, którego być może kojarzycie. Z tą jednak różnicą, że bWheel ma tylko jedno koło i pozbawiono go kierownicy, a raczej podparcia na ręce.
bWheel z zewnątrz pokryty jest plastikową obudową, która występuje w trzech kolorach (czarny, biały i żółty). Po bokach znajdują się składane, metalowe podnóżki, na których stawiamy stopy. W górnej części znajdziemy włącznik i gniazdo do ładowania, z boku zaś przełącznik pozwalający uruchomić oświetlenie oraz Bluetooth.
Gabarytowo bWheel nie wydaje się duży — jego kompaktowe rozmiary ułatwiają przechowywanie go w domu czy zabranie w podróż. Nam dwa modele bWheel U8 bez problemu mieszą się do bagażnika Świnki, możemy je więc bez problemu zabrać na dalszą wycieczkę czy rekreację. Znacznie większym problemem od rozmiarów może okazać się waga pojazdu — wynosi ona ok. 13 kilogramów, co na krótką metę nie jest wyzwaniem. Gorzej, jeśli do przejścia mamy większy kawałek drogi… wyobraźcie sobie, że pokonujecie go z ciężarem zbliżonym do zgrzewki wody mineralnej. W ręku nieść będzie ciężko, na szczęście do monocykla można dokupić specjalny plecak, umożliwiający noszenie pojazdu w wygodniejszy sposób — na plecach.
Frajdy trudne początki
Z bWheelem jest jak z rowerem czy deskorolką — trzeba nauczyć się na tym jeździć. Początki nie są łatwe, ale jeśli pokona się zniechęcenie i obite nogi, pierwsze przejechane samodzielnie metry sprawiają niesamowitą radochę. Nam nauka zajęła kila dobrych godzin, choć ponoć istnieją osobniki, które po 30 minutach ogarniają temat. Tak naprawdę najtrudniejszym elementem jest ruszanie — gdy nabierzemy pędu, będzie już znacznie łatwiej utrzymać równowagę dzięki żyroskopowi. W nauce jazdy znacznie pomaga załączony do pojazdu pasek, ułatwiający utrzymanie monocykla w pionie podczas startu czy zatrzymania.
Po tygodniu jazdy nabraliśmy już sporej wprawy, po miesiącu — wyjście na bWheela to czysta przyjemność. Znakomicie sprawdza się nie tylko w dojazdach na krótsze dystanse, ale również do rekreacji i wypoczynku. bWheel jeździ bowiem nie tylko po asfalcie! Trawnik, leśna ścieżka, twardy piasek, nierówna kostka brukowa — żaden problem! Dzięki temu, że mamy do czynienia z dmuchanym kołem z bieżnikiem, bWheelem wjedziemy w zasadzie tam, gdzie rowerem górskim. Problemem są duże poprzecznie nierówności czy grząski, luźny piach.
Jeździliśmy już na czterech kołach, na dwóch kołach… ale jazda na jednym kole to zupełnie nowe doznanie. Musicie zobaczyć to sami:
bWheel w praktyce
W teście bWheela nie sposób nie wspomnieć o jednej bardzo ważnej rzeczy, o której nie przeczytacie raczej na stronie producenta czy w broszurce z danymi technicznymi. Mowa o zainteresowaniu, jakie budzi ten nietypowy pojazd. Jeździliśmy nim po chodnikach Warszawy, gościliśmy na targach śniadaniowych, spotach samochodowych, motocyklowych… i wiecie co? Wszędzie, ale to wszędzie bWheel wywoływał sensację. Zdarzało się, że ludzi robili nam zdjęcia z jadącego samochodu i autobusu, zatrzymywali aby zapytać co to za wynalazek. Komentarzy w stylu “fajne kółko” albo kłopoczących rodziców pytania dzieci “co to za pojazd?” nie sposób zliczyć. Jeśli lubicie więc budzić zainteresowanie i poczuć na sobie wzrok przechodniów niczym kierowca jaskrawozielonego Lamborghini w wersji bez dachu — bWheel Wam w tym pomoże 😉
Jeśli lubisz anonimowość, bWheel nie jest dla Ciebie — przyciąga więcej uwagi, niż niejeden supersamochód!
bWheel U8 ładowany jest z tradycyjnego gniazdka elektrycznego, do czego potrzebny jest załączany w zestawie zasilacz. Zasilacz jest całkiem sporych rozmiarów, ale na szczęście prawie nic nie waży, z powodzeniem można go zabrać ze sobą w podróż. Proces pełnego ładowania akumulatora Li-Ion trwa realnie około 2 godzin. W praktyce możemy więc wybrać się bWheelem do pracy czy na uczelnię i na miejscu podładować baterię — na powrót będzie gotowa i zapewni maksymalny zasięg.
No właśnie — zasięg… Ile on w rzeczywistości wynosi? Jak zauważyliśmy podczas testów, zasięg w dużej mierze zależy od wagi osoby jadącej na bWheel’u. Akumulator wyraźnie szybciej rozładowuje się przy wyższym obciążeniu. Spory wpływ na zasięg ma również ukształtowanie terenu — jazda pod górkę będzie zabójcza dla baterii, z kolei zjazdy będą ją doładowywać. Realny zasięg wynosi 20–30 kilometrów w warunkach miejskich, z częstymi postojami i raczej rzadkim osiąganiem prędkości maksymalnej.
bWheel ma trzy ciekawe rzeczy, które mogą urozmaicić jego użytkowanie. Pierwsza to bardzo praktyczne oświetlenie: białe z przodu i czerwone z tyłu. Wbudowane lampki stają się nieocenione podczas jazdy po zmroku, przez co stajemy się znacznie lepiej widoczni dla pieszych czy rowerzystów. Drugi gadżet to Bluetooth, pozwalający bezprzewodowo parować bWheel U8 ze smartfonem. Dzięki temu można z telefonu puścić muzykę, która będzie odgrywana przez głośnik wbudowany w monocykl. Rozwiązanie znakomite, szkoda jednak, że konstruktorzy nie poszli dalej i nie udostępnili aplikacji, która pokazywałaby parametry jak choćby jego zasięg czy pozostały czas ładowania. Trzeci ułatwiacz życia to port USB, który z powodzeniem możemy wykorzystać do podładowania np. telefonu — wówczas bWheel pełni rolę jeżdżącego power banku.
bWheel — czy warto?
Nam jazda na bWheel U8 przypadła do gustu. Choć szczerze, to mało powiedziane — jesteśmy nią zachwyceni! Na elektrycznym monocyklu przejechaliśmy już dziesiątki kilometrów, całkowicie zapominając w tym sezonie letnim o rowerze. Jazda po drobne zakupy, na pocztę po odbiór paczki czy pobliskiego urzędu — bWheel sprawdzał się wyśmienicie w każdej sytuacji. Jest naprawdę uniwersalny i prosty w obsłudze. O ile nauczymy się na nim jeździć — to chyba jego największa wada. Początkującym łatwo się zniechęcić, a ciężko wydać przecież blisko 3000 złotych na coś, co tylko denerwuje i obija kostki. Uwierzcie nam jednak, zdecydowanie warto opanować sztukę jazdy na bWheelu — wówczas będzie Wam się już wydawało to bajecznie proste. A wtedy z powodzeniem możecie schować do szafy swoje rolki, hulajnogi i deskorolki, a rower wynieść do piwnicy. bWeel zastąpi je wszystkie!
Monocykl elektryczny
OCENA
kompaktowe rozmiary
wszechstronność
spora waga
↓ Lajk do dechy! ↓
103