Jednym z gorętszych tematów, jeśli chodzi o dyskusje motoryzacyjne, jest temat awaryjności i jakości nowoczesnych aut. Najgłośniej krzyczą ci, którzy uważają, że obecnie produkowane auta są jednorazowe i nie są w stanie pokonać dystansu większego niż 100000km.
Jaka jest prawda? Prawda jest taka, że nowoczesne auta są dużo bardziej wyrafinowane i zaawansowane technicznie i technologicznie. Czy to powoduje, że są bardziej awaryjne? Hmmm. Zgodnie z prawami Murphy’ego, jeśli czegoś nie ma to się nie zepsuje. Praktyka pokazuje, że auta naszpikowane „bajerami” mogą puścić właściciela z torbami. Zadajmy sobie pytanie, czy ktoś nas zmusza do kupowania takich aut? Chyba nie. Zawsze można kupić wersję podstawową i duża część, potencjalnych problemów nie będzie miała szansy zaistnieć. Pewnych rzeczy oczywiście nie przeskoczymy. ABS i poduszki muszą być. Dura lex sed lex.
Dlaczego więc auta psują się? Czy to zawsze jest wina producentów, którzy według zwolenników teorii spiskowych, działają w zmowie?
Doświadczenie podpowiada, że za awarie w dużej mierze odpowiadają użytkownicy. Skąd taki wniosek? Przeanalizujmy siedem grzechów, których dopuszczają się właściciele aut, a które mogą prowadzić do awarii lub przedwczesnego zużycia silnika i samochodu.
#GRZECH1: Bezmyślna jazda
Wielu kierowców opowiada o czymś co nazywają „przyjemnością z jazdy”. Jest to określenie trudne do zdefiniowania, ale obserwacja wypowiedzi pozwala wyciągnąć wniosek, że chodzi o „dynamiczną” jazdę, czyli pedał w podłogę, ostre hamowanie i tak w kółko.
Niestety, ta dynamiczna jazda nie daje kompletnie nic, poza odczuciem odrobinę większych przeciążeń. Poza tym, nic szczególnego się nie dzieje. Wzrasta zużycie paliwa i podzespołów auta. Na forach internetowych można znaleźć wypowiedzi użytkowników, którzy komunikują, że po 35000km musieli wymienić klocki hamulcowe. Opony wymieniają co dwa sezony, sprzęgło jeszcze przed magicznymi 100000km. Sypią się przeguby i elementy zawieszenia. Czy to wina tych elementów? Czysto teoretycznie tak… Nie zostały przewymiarowane wytrzymałościowo. Czy mogłyby być mocniejsze? Oczywiście, że tak.
Można zastosować materiały wyższej jakości i zużyć więcej materiału. Tylko czy klient będzie skłonny zapłacić 50% więcej za samochód? Czy pogodzi się z tym, że auto będzie ważyło 2,5 tony i spalało więcej paliwa? Pewnie nie. Ilość spalanego paliwa również irytuje kierowców. Przecież producent, w danych technicznych wskazał, że auto spala w cyklu miejskim 8,5 l/100km, a mój samochód zużywa 11 l/100km. Czy to producent nas wprowadza w błąd, czy rozpędzanie auta między skrzyżowaniami do prędkości ponad kodeksowych wpływa na spalanie?
#GRZECH2 — Krótki dystans
Samochód przestał być luksusem. Auto na „chodzie” można kupić za 1000zł i z powodzeniem eksploatować jeszcze przez jakiś czas. Szeroki dostęp do samochodów trochę nas rozleniwił. Do sklepu mamy 1500m jednak zamiast się przejść podjedziemy autem. Nawet dystans 5km w okresie zimowym odbija się negatywnie na trwałości samochodu. Silnik nie jest w stanie osiągnąć temperatury pracy, w oleju woda wiązana jest przez emulgatory i osadza się w postaci „majonezu” na pokrywie głowicy i korku wlewu oleju. Świece zapłonowe nie osiągają temperatury samooczyszczania i po pewnym czasie, jeśli nie przejedziemy dłuższego dystansu, pojawiają się problemy z rozruchem lub równomierną pracą.
Również zużycie paliwa znacząco wzrasta przy takich warunkach eksploatacji. A co jeśli mamy auto z silnikiem diesla? Przecież ten DPF to wymysł ekoterrorystów i jeszcze trzeba jeździć do serwisu bo kontrolka się świeci. Kto z nas lubi oddychać sadzą? Pewnie nikt. Dlatego właśnie jest DPF. Jeśli jeździmy na krótkich dystansach, to nie kupujmy diesla, lub pozwólmy na przeprowadzenie procedury wypalania filtra. Jak to zrobić? Przeczytać instrukcję….
#GRZECH3 — Nieznajomość instrukcji
Ktoś kiedyś mi powiedział, że gdyby w instrukcji pilarki spalinowej, sprzedawanej w Szwecji, pojawił się zapis o tym, że należy przed jej uruchomieniem obiec dwukrotnie dom dookoła to Szwedzi biegali by w koło domu. Jak jest u nas? Kluczyk, kierownica, gaz, hamulec i sprzęgło… jedziemy!!! Kilka razy udało mi się zaskoczyć właściciela auta tym, że wskazałem mu na „ukryte” opcje w jego aucie. Gdyby tylko przeczytał instrukcję…
#GRZECH4 — Zła obsługa serwisowa
Bardzo popularne jest twierdzenie, że autoryzowane serwisy nie oferują nic poza zdzieraniem kasy, natomiast pan Staszek robi wszystko dobrze i dwa razy taniej. Prawda jest taka, że wiele czynności można zrobić poza autoryzowanym serwisem. Trzeba jednak pamiętać, że nowsze auta wymagają większej wiedzy i samo doświadczenie tu nie wystarczy. Oczywiście nie można wykluczyć niedoskonałości ASO, jednak mamy tu do czynienia z partnerem, który udziela gwarancji i ma ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej. Pan Staszek często pracuje na szaro i nie wystawia faktur, na podstawie których można dochodzić swoich praw w razie awarii naprawianej części. Warto przytoczyć przysłowie: Radość z niskiej ceny trwa znacznie krócej niż gorycz związana z niską jakością usługi. Warto o tym pamiętać, jak również o tym, że przezorny zawsze ubezpieczony.
#GRZECH5 — Niskiej jakości materiały eksploatacyjne
Jeśli serwisujemy u pana Staszka, to oczywiście wybieramy nieoryginalne części zamienne. Jakie? Najczęściej najtańsze. Jak to się kończy? Źle. Oczywiście nie ma nic złego w zastosowaniu zamienników. Ważne jest jednak, żeby były one odpowiedniej jakości. Zwłaszcza, jeśli są to elementy odpowiadająca za nasze bezpieczeństwo lub bezpieczeństwo naszego auta.
Kupowanie najtańszych elementów układu hamulcowego czy osprzętu silnika jest niedopuszczalne. Tanie, i to też niekoniecznie, możemy kupić wycieraczki przedniej szyby. No i jeszcze kwestia oleju silnikowego. Wraz z przebiegiem pojawia się pytanie… Czy nadal lać olej syntetyczny? Internetowi znawcy tematu doradzą, żeby przejść na półsyntetyk. Przecież silnik już trochę oleju zużywa, to po co przepłacać? Jaka jest prawda? Zapytałem o to Pawła Mastalerka z działu technicznego Castrol Polska.
Przebieg auta nie powinien być brany pod uwagę w momencie doboru oleju lecz jego stan techniczny i sprawność jednostki napędowej oraz — jeśli pominiemy kwestie finansowe — to zmiany olejów powinny odbywać się na poziomie lepkości oleju, a nie na poziomie jakości. Skąd takie wnioski? Olej silnikowy tworzy film olejowy, czyli ochronną warstwę pomiędzy współpracującymi elementami silnika. Grubość filmu olejowego zależy od pasowań silnika oraz od lepkości oleju. Jeśli mamy nowy silnik to zazwyczaj pasowania są dość ciasne i dlatego stosujemy olej niskiej lepkości np. SAE 5W-30. Silnik po wielu tysiącach kilometrów zużywa się, więc luzy pomiędzy współpracującymi elementami się zwiększają. Objawem tego jest np. konieczność częstych dolewek oleju. Aby to zminimalizować możemy (jeśli producent auta to dopuszcza) zmienić olej na wyższej lepkości np. SAE 5W-40, aby grubość tworzonego filmu olejowego się powiększyła i doszczelniła silnik. Zmiana lepkości (jeśli już) powinna dotyczyć lepkości „letniej” czyli po rozgrzaniu oleju, gdyż jedynie taka zamiana ma szansę powodzenia. Olej SAE 5W-30 zmieniamy wtedy na SAE 5W-40 lub możemy nawet na SAE 10W-60.
Należy jednocześnie zaznaczyć, iż przechodzenie na olej niższej jakości (np. z syntetyka na półsyntetyk) jest niepoprawne. Większe zużycie silnika to większe przedmuchy spalin z komory spalania do komory tłokowo-korbowej i tym samym większe zanieczyszczanie oleju. W takich warunkach olej ciężej pracuje, gdyż musi zneutralizować większą ilość zanieczyszczeń. Stosowanie olejów niższej jakości może doprowadzić do szybszego wyczerpywania się jakości oleju, a co za tym idzie do niższej ochrony przeciwzużyciowej i czystościowej silnika.
#GRZECH6 – Zaniedbania związane z wymianą płynów i części
Co robicie, jeśli w serwisie mechanik informuje was o konieczności wymiany płynu hamulcowego lub filtra kabinowego? Zbyt często odpowiadacie „nie”. Dlaczego? Skoro wszystko działa, to po co to ruszać? Płyn chłodzący wymaga wymiany co pięć lat? Sąsiad jeździ 10 i nic się nie stało. Filtr kabinowy? Przecież jest jeszcze w miarę czysty… Tak nawarstwiają się zaniedbania prowadzące do awarii. Kawitacja w układzie chłodzenia, korozja w układzie hamulcowym, zanieczyszczenie parownika klimatyzacji. Czy to wina kiepskiej konstrukcji? Nie. To wina pozornych oszczędności i decyzji podejmowanych przez pryzmat potencjalnych kosztów. Uwierzcie mi, że okresy między wymianą poszczególnych elementów i płynów, to nie spisek producentów przeciwko kierowcom, tylko działania wynikające z testów i wieloletniego doświadczenia.
#GRZECH7 — Ciśnienie w ogumieniu
I na koniec o ciśnieniu. Samochód więcej pali, źle się prowadzi? Kiedy ostatnio sprawdzałeś ciśnienie w oponach? Pewnie bardzo dawno, a przydałoby się robić to przynajmniej raz w miesiącu i przed każdą dłuższą trasą. Spadek ciśnienia jest normalnym objawem i nic nie da się na to poradzić. Warto zaopatrzyć się w dobry miernik ciśnienia i sprawdzić (w instrukcji obsługi), jakie jest prawidłowe ciśnienie w kołach. Pamiętajmy, że jego wartość jest różna w zależności od obciążenia auta. Jadąc na wakacje z rodziną musimy zwiększyć ciśnienie. Co daje mam kontrola ciśnienia? Po pierwsze przedłużymy życie opon. Po drugie zadbamy o nasze bezpieczeństwo. Niskie lub zbyt wysokie ciśnienie to gorsze właściwości trakcyjne samochodu.
Jak widzicie trochę tych zaniedbań jest… Kto jest bez winy, niech pierwszy sprawdzi ciśnienie w ogumieniu.
↓ Lajk do dechy! ↓
464